Jeśli pod koniec stycznia powiedzielibyście przeciętnemu kierowcy auta z silnikiem wysokoprężnym, że za nieco ponad miesiąc będzie zostawiał prawie 450 zł za każdym razem, gdy pojawi się na stacji paliw, zapewne pukałby się w czoło. Wtedy ceny benzyny i oleju napędowego zbliżały się do 6 zł lub już przebijały tę psychologiczną barierę, a rząd właśnie dopinał wprowadzenie tarczy antyinflacyjnej mającej zbić ceny o przynajmniej kilkadziesiąt groszy.
W pierwszych dniach lutego kierowcy mogli już odetchnąć z ulgą, bo za litr oleju napędowego płaciło się już ok. 5,25-5,35 zł. Faktycznie obniżenie VAT-u na paliwa do 8 proc. sprawiło, że ceny stopniały o kilkadziesiąt groszy i utrzymywały się na takim poziomie przez kilka dni. Później zaczęły powoli rosnąć.
Dziś - jak wynika z wyliczeń e-petrol.pl (dane na 9 marca) - olej napędowy kosztuje już średnio 7,46 zł za litr. Oczywiście, na części stacji paliw zapłacimy trochę mniej (przede wszystkim na tzw. marketowych stacjach), na innych więcej. Niestety - jak widzimy, choćby na dołączonych do tego artykułu zdjęciach - na wielu stacjach ceny zbliżają się już bardzo niebezpiecznie do 7 zł za benzynę i 8 zł za diesla, lub nawet przebija te kwoty. Jeszcze kilkanaście dni temu byłoby to nie do pomyślenia.
Zatankowanie samochodu 60 litrami oleju napędowego kosztuje teraz przeciętnie aż 447,60 zł. 1 lutego (w dniu wprowadzenia obniżki podatku) byłoby to 314,40 zł, a 2 marca - 355,20 zł. To gigantyczny wzrost ceny, który nastąpił w ciągu zaledwie tygodnia. W poprzednią środę litra diesla był wyceniany średnio na 5,92 zł, czyli o... 1,54 zł mniej niż obecnie (to średnio w górę o 22 grosze dziennie). Tak szybkiego wzrostu nie obserwowaliśmy od dawna.
Na szczęście dla kierowców aut z silnikami benzynowymi popularna 95-tka nie zdrożała aż tak bardzo. Obecnie jej średnia cena w Polsce (ponownie za e-petrol.pl) to 6,86 zł za litr, czyli o... 99 groszy więcej niż w poprzednią środę. Benzyna 98-oktanowa jest oczywiście droższa i kosztuje 7,19 zł (o 1,05 zł więcej). Doszło zatem do niespotykanej dotąd sytuacji, że droższa z benzyn jest tańsza od podstawowej wersji oleju napędowego.
W nie najlepszej sytuacji są też kierowcy samochodów z instalacją gazową - choć wciąż jazda na gazie jest najbardziej opłacalna. LPG od tygodnia mocno drożeje - dziś kosztuje 3,29 zł, a w poprzednią środę było to 2,69 zł (o 60 groszy do góry).
Paliwa drożeją więc nawet szybciej, niż można było się spodziewać. W zeszłym tygodniu mówiło się, że w tym olej napędowy sięgnie lub nawet przebije 7 złotych. Niestety, paliwo to nie tylko przebiło tę - zresztą kolejną już - psychologiczną barierę, ale szybuje już w kierunku coraz mniej odległych 8 zł. Według niedawnych prognoz ekspertów, ON powinien dziś kosztować w okolicy 7 zł, a benzyna w bardziej pesymistycznych założeniach 6,50 zł.
Tym samym trudno w ogóle przewidzieć, jak sytuacja będzie wyglądała w najbliższych dniach. Ropa naftowa Brent zaczęła w środę tanieć i kosztuje obecnie (na godz. 18:00) niespełna 120 dolarów za baryłkę. Większym optymizmem napawa jednak kurs złotego, który od wtorku zaczął się umacniać.
Obecnie za każdego dolara trzeba dać 4,31 zł (8 marca rano było to jeszcze 4,60 zł), a to właśnie amerykańska waluta wykorzystywana jest do zakupu ropy. Być może zatem uda się przynajmniej wyhamować lub nawet zatrzymać wzrost cen, choć hurtowe ceny benzyny i oleju napędowego na razie nie napawają optymizmem.