SUV-y zabijają kolejny segment. Ewolucja i dążenie do perfekcji czy smutne czasy?

SUV-y dominują w strukturach sprzedaży, spychając inne typy nadwozia na margines. Czy w tym szale dążenia do dwóch może trzech typów aut, prawdziwe terenówki mają jeszcze rację bytu?

Proza rynku motoryzacyjnego jest prosta. Co się nie sprzedaje nie powinno być oferowane. Takich przykładów nietrudno szukać. Jednym z nich jest Volkswagen Passat w nadwoziu sedan. Niegdyś był marzeniem większości zmotoryzowanych. Dzisiaj nie ma go już w ofercie. Podobnie jest z autami terenowymi. W ostatnim czasie z rynku zniknął choćby Nissan Navara, a takie auta jak Toyota Hilux czy Land Criusler stały się limitowane.

Więcej artykułów o rynku motoryzacyjnym znajdziesz na stronie głównej gazety.pl

Zobacz wideo Samochód "arystokrata". Sprawdzamy, jak się jeździ Range Roverem Sport

SUV nie bierze jeńców

W zachowaniu przez koncerny niektórych konstrukcji nie pomagają statystyki sprzedaży. W 2020 roku SUVy odpowiadały za 40 proc. europejskiego rynku. Drugim najpopularniejszym nadwoziem były hatchbacki z 30 proc. udziałem. Na przestrzeni 20 lat zmiana ta jest znacząca. W 2000 roku, SUVy stanowiły jedynie 3,7 rynku, a hatchbacki miały 46 proc. udziału. Również w ujęciu globalnym SUVy dominują. Zgodnie z danymi IEA ich udział wynosił w 2021 roku 45,9 proc., gdzie w 2010 roku było to 16,5 proc. Na przestrzeni lat dominację w tym względzie straciły Stany Zjednoczone, na rzecz Chin.

Tak duża popularność pojazdów typu SUV znacząco ogranicza chęć producentów pojazdów do tworzenia aut, których sprzedaż będzie mniej opłacalna (dochodowa). Z tego względu oraz oczywiście coraz bardziej restrykcyjnych norm emisji spalin, wiele dobrze znanych konstrukcji będzie musiało ewoluować lub po prostu zniknąć z rynku. Przykładem może być coraz mniejszy sektor aut terenowych.

Trwające filary

Niegdyś auta terenowe stanowiły ważny trzon motoryzacji. Potężne maszyny z napędem na cztery koła nie tylko były wołami roboczymi, ale w wielu przypadkach również luksusowymi autami, oferujący najwyższy dostępny na tamten czas standard. Przykładem takim może być choćby Nissan Patrol, Toyota Land Cruisler, Mercedes klasy G lub Range Rover. Ich obecne konstrukcje (poza Nissanem, który nie jest oferowany w Europie) nadal są w ofertach producentów, jednak ich charakter znacząco się zmienił. Przykładem może być choćby Toyota Land Cruisler, która na przestrzeni lat stała się bardziej dobrze wyposażonym SUVem niż terenówką. Oczywiście w obecnej generacji nadal posiada stały napęd na cztery koła, reduktor oraz wiele udogodnień, jednak jej bojowość do ciężkiej pracy stała się o wiele mniejsza.

Podobnie jest z Land Roverem Defenderem. Choć trzeba chylić czoła przed koncernem, że postanowił kolejną generację auta wprowadzić na rynek, to jasno trzeba powiedzieć, że jego zdolność terenowa w porównaniu do poprzednika jest o wiele mniejsza. Przy jego projektowaniu zdecydowanie postawiono na jakość wykończenia oraz szeroko pojęty luksus. Przekonałem się o tym na własnej skórze, kiedy w jeszcze stosunkowo łatwych warunkach terenowych musiałem wpinać przedni zderzak, bo po lekkim dotknięciu wyskoczył z zatrzasków.

Land Rover Defender V8Land Rover Defender V8 fot. Land Rover

Idąc dalej nie można zapomnieć o Mercedesie. Klasa G swoją off-roadową przygodę tak naprawdę pielęgnuje głównie dzięki zastosowaniu trzech seryjnych blokad mostów oraz napędowi, który nadal jest jednym z lepszych na rynku. Jednak podobnie jak u Defendera, zdecydowany nacisk położono na luksus. Zdecydowana większość zainteresowanych zakupem tego auta nie będzie chciała wjeżdżać nim w teren, zwłaszcza na 20-calowych kołach.

Z rynkowych perełek, które jeszcze bronią się przed zmianą podejścia, jest Jeep Wrangler. Marka postanowiła ikonę terenowych pojazdów jedynie nieco dostosować do czasów współczesnych i zaoferowała jej hybrydową odmianę. Jest to ewenement w tej klasie, gdyż takiego połączenia w przypadku aut terenowych jeszcze nie było. Jednak dla osób lubiących klasykę, nadal w ofercie jest odmiana benzynowa oraz diesel. Tą pierwszą miałem okazję jeździć i muszę przyznać, że na terenowych oponach auto potrafiło wiele. Jednak to czego w nim zabrakło to zdecydowanego liftu. Na klasycznym zawieszeniu jest po prostu za niskie by mogło sprawnie radzić sobie w terenie. Poza tym czuć w nim ducha poprzedniej epoki, który nadal jest w stanie dużo udowodnić obecnym SUVom.

Odchodząc w niepamięć

Niestety nie wszystkim udało się dotrwać do czasów współczesnych, zwłaszcza w Europie. Niedawno Nissan wycofał z oferty pick-upa Navarę. Był to ceniony samochód, który przez lata służył za wzór do naśladowania. W końcu był to jeden z oszczędniejszych oraz wygodniejszych pojazdów tego typu na rynku. Był też dzielnym autem terenowym, mimo braku możliwości „zapięcia" napędu na cztery koła przy długiej jedzie po suchym asfalcie. Inni producenci jak na razie się nie poddają i inwestują w rozwój tej klasy samochodów. Toyota wprowadza kolejne odmiany Hiluxa, a Ford już zaprezentował następną generację Rangera Raptora.

Toyota Hilux Invincible 2.8 204 KMToyota Hilux Invincible 2.8 204 KM Toyota

Szykujmy się na ewolucję

Obecnie oferowane terenówki już w tym momencie zaliczane są do klasy SUV. W rynkowej hierarchii zabrakło miejsca na osobną dla nich kategorię. Z jednej strony to przykre, gdy legendy po prostu umierają bądź muszą dostosować się do realiów świata. Z drugiej strony, dzięki temu nadal możemy je podziwiać na drogach, mimo że nie są już tymi autami sprzed lat.

Pojawia się jednak pytanie czy zmiany jakie zaszły są złe? Dążymy w końcu do tworzenie coraz to doskonalszych pojazdów, które wyposażeniem w wielu przypadkach zawstydzają nasze domy. Nie jest tajemnicą, że coraz mniej osób poszukuje surowych pojazdów, które będą zmagały się z hektarami piachu, rzekami czy błotnistymi przeprawami. Zdecydowanie bardziej zależy nam na pojazdach, które pokonają wysokie krawężniki i pomieszczą wiele rzeczy, przy wypoczynkowych wyprawach. Dlatego pozostaje się cieszyć, że choć w części pierwiastek off-road’u został utrzymany w autach, które na swoich barkach noszą dekady doświadczeń i wojennych ran.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.