O zapomnianym przepisie zrobiło się głośno w zeszłym roku, kiedy wybuchł kryzys na granicy Polski i Białorusi. Teraz temat znowu jest na czasie, ponieważ toczy się regularna wojna w Ukrainie. W mediach pojawiły się już informacje o kierowcach, którzy dostali wezwanie. I niekoniecznie chodziło o typowe terenówki - głośno było o powołanym na służbę Jeepie Renegade i Toyocie RAV4. Kierowcy jednak nie powinni się stresować i denerwować. Wezwania są pojedyncze i, przynajmniej na razie, wojsko wcale nie zamierza nikomu zabierać samochodów.
O aktualnej sytuacji w Ukrainie dowiesz się więcej na stronie głównej gazety.pl
Jak najbardziej. Zezwalają na to przepisy z lat 60. W ich myśl wojsko (a także inne służby) mogą okresowo zajmować nieruchomości oraz ruchomości polskich obywateli. Auto ma służyć w celach obronnych. Dlatego, o ile w ogóle, to wojsko zgłasza się głównie po terenówki i SUV-y (te z napędem 4x4), czyli samochody, które poradzą sobie w umiarkowanie trudnym terenie. Do transportu żołnierzy i personelu wojskowego przydatne mogą się okazać także busy i przyczepy.
Najnowsze rozporządzenie, które dookreśliło przepisy ustaw z 1960 i 1967 roku, jest datowane na kwiecień 2021 r. (Dz.U. 2021 poz. 735). Wynika z niego, że w 2022 r. 716 właścicieli samochodów może otrzymać wezwanie do udostępnienia ich na służbę.
Nasi koledzy z next.gazeta.pl zwracali uwagę, że żądanie wydania pojazdu przez wojsko wcale nie jest nowością w Polsce, a podobne rozporządzenia wydawano już w latach wcześniejszych. Jako przykład podali rok 2019, kiedy to określono, że na cele obronne wojsko może przejąć czasowo 400 budynków, 640 pojazdów, 110 przyczep i 40 innych naczep.
Wydanie rozporządzenia wcale nie oznacza, że polscy kierowcy masowo będą teraz dostawać wezwania (w sumie może być ich 716), ale niektórzy takie pismo dostać mogą.
Od razu uspokajamy. W czasach pokoju wszystko musi się odbyć zgodnie z odpowiednimi procedurami. Zajęcie nieruchomości lub ruchomości (to w tym pojęciu zawierają się samochody, na których się dzisiaj skupiamy) musi mieć charakter oficjalnie wydanej decyzji administracyjnej. Wydaje ją wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Właściciel pojazdu dostaje stosowne pismo pocztą i ma 14 dni na ewentualne odwołanie. Jeśli się nie odwołamy, to wtedy będziemy musieli wydać nasz samochód w wyznaczonym w piśmie dniu. Przyjedzie po niego żołnierz. Oczywiście musi mieć przy sobie odpowiednie papiery.
Pocieszeniem dla właścicieli samochodów użytkowych, terenowych oraz SUV-ów, którzy otrzymują takie pisma, może być też fakt, że przepisy przewidują odszkodowanie za każdą dobę użytkowania pojazdu przez armię. Ponadto wojsko zobowiązuje się do zwrócenia go w stanie nienaruszonym albo wypłacenia odszkodowania, jeśli tak się nie stanie. Ryczałt za wynajęcie pojazdu wynosi 300 zł, a maksymalny czas użyczenia nie powinien przekroczyć tygodnia.
W przypadku ogłoszenia mobilizacji wojskowej albo stanu wojny może przejąć auto w użytkowanie nawet bez oficjalnie wydanej decyzji administracyjnej. Natomiast jeśli właściciel chce się wypowiedzieć w sprawie zgłoszonych w piśmie żądań, musi to zrobić w ciągu siedmiu dni od jego otrzymania. W tym czasie można na przykład zakwestionować przydatność auta do celów wojskowych ze względu na niedostateczne wyposażenie albo stan techniczny. Potem nie będzie można tego zrobić.