Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Felicity Ace, który mógł przewozić 4000 samochodów Grupy Volkswagen stanął w zeszłym tygodniu w płomieniach niedaleko Portugalii na Atlantyku. Teraz ogień powoli przygasa.
Jak się okazuje niektóre pojazdy, które znajdowały się na pokładzie miały napęd elektryczny lub hybrydowy, a co za tym idzie wyposażone były w akumulatory litowo-jonowe. Na razie nie ma informacji co spowodowało pożar, ale wiadomo, że zapłon baterii spowodował podtrzymanie ognia. Pojazdy wyposażone w takie akumulatory trudno jest ugasić.
Jak powiedział João Mendes Cabeças, kapitan najbliższego portu na azorskiej wyspie Faial: „Pożar przygasł w ostatnich godzinach. Pozostało niewiele materiału do spalenia." Dodał również, że najbardziej obawiają się zanieczyszczenia, ale na razie nie ma informacji o tym, aby doszło do wycieku paliwa.
Teraz gdy pożar słabnie, powoli zespoły mogą wejść na pokład i przygotowywać jednostkę do odholowania jej do Europy lub na Bahamy.
Co się tyczy samych samochodów, to Volkswagen nie potwierdził jeszcze całkowitej liczby pojazdów na pokładzie. Portal Carscoops poprosił jednak o komentarz przedstawiciela Porsche, który to potwierdził, że na statku znajdowało się 1100 ich pojazdów.
Bloomberg powołując się na wewnętrznego maila w Volkswagenie podał, że na pokładzie znajdowało się 3965 pojazdów z czego 1100 pochodziło od Porsche, a 189 od Bentleya. Nie podano informacji, ile pochodziło bezpośrednio od Volkswagena i ile od Audi. Nie ma też informacji czy, a jeśli tak to, ile pojazdów Lamborghini znajdowało się na jednostce.
Amerykański ekonomista Patrick Anderson powiedział Autonews, że oszacował początkową stratę na około 282 miliony dolarów.