Znienawidził Teslę tak bardzo, aż kupił Chryslera 300

Tesla jest marką, która dość mocno polaryzuje ludzi i opinie. Ten człowiek udowodnił, że jest bardzo cienka linia pomiędzy miłością a nienawiścią. Do tego stopnia, że zrezygnował nowoczesnej elektromobilności i zdecydował się na samochód ze "starej szkoły".

Tesla ma swoich wiernych wyznawców w mainstreamowych mediach wśród gwiazd mediów społecznościowych, dziennikarzy, celebrytów, którzy często podkreślają swoje przywiązanie do życia w zgodzie z naturą. Z drugiej strony mamy wyznawców klasycznej, spalinowej motoryzacji. Trudno pogodzić te dwa światy. Jednak od czasu do czasu zdarzają się przypadki przechodzenia na drugą stronę barykady.

Więcej informacji o motoryzacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Jakiś czas temu na portalu Reddit pojawiła się historia człowieka ukrywającego się pod pseudonimem Jack B. Opisał w niedługim poście, jak udało mu się rozwiązać wszystkie problemy które generowała jego Tesla Model S. Brzmiały one następująco: „brak fizycznych elementów sterujących funkcjami komfortu, brak dźwięku silnika, niewygodne wnętrze, jakość".

Odpowiedź była prosta. Finalnie zdecydował się na… Chryslera 300. Produkt koncernu Stellantis, a jeszcze do niedawna FCA.

Na pytanie, co skłoniło go do tak drastycznej zmiany przyznał, że Tesla oferuje najlepsze samochody elektryczne na rynku, ale ich jakość i obsługa techniczna zniechęciły go tak bardzo, że odechciało mu się elektromobilności na dobre.

Zobacz wideo

„Byłem mocno rozczarowany jakością i słabym poziomem obsługi klienta. Wykończenia i materiały są takie, jak w Corolli, szczeliny pomiędzy elementami są nierówne, ekran żółknie po 2 latach a części zamienne są trudne do zdobycia (1000 dolarów i 3 miesiące oczekiwania na pęknięte lusterko)." - skomentował w rozmowie z innym użytkownikiem Jack B.

Poszukiwania samochodu najpierw doprowadziły go do salonu marki Dodge, gdzie planował kupić czterodrzwiowego sedana z silnikiem spalinowym. Najpierw jego uwagę zwrócił model Charger z jednostką V8 pod maską, ale po chwili namysłu stwierdził: „nie chciałem, żeby na co drugim czerwonym świetle Mustangi z silnikami V6 próbowały się ze mną ścigać".

Zatem jakim cudem jego wybór padł na Chryslera 300? Okazuje się, że samochód spełnił wszystkie jego wymagania – jest duży i wykonany zgodni z zasadami „starej szkoły". No i na dodatek ma pokrętła do sterowania urządzeniami:

„Zobaczyłem model 300 na parkingu i pomyślałem, że to bardzo rozsądny samochód, jak za taką kwotę… tylny napęd i silnik V8, zabójczo cichy (porównywalny z Klasą S) i zaskakująco przyjemny w środku w wersji Platinum. I co najważniejsze, nie muszę zmieniać głośności czy klimatyzacji przy pomocy tego cholernego, dotykowego ekranu".

Więcej o:
Copyright © Agora SA