Podobne historie spotykające kierowców szerzej opisujemy również w serwisie Gazeta.pl.
Dostałeś list z WKU? Tym razem może nie chodzić o ciebie, a twój... samochód. W czystej teorii wojsko może ci go zabrać. W tym punkcie warto jednak uspokoić kierowców. Możliwość taka jest naprawdę czysto teoretyczna. A listy przesyłane do właścicieli pojazdów są niczym innym, niż klasycznym działaniem administracyjnym. Zaraz szerzej wyjaśnimy sprawę.
WKU zajmuje się nie tylko zarządzaniem – nazwijmy to ładnie – kapitałem ludzkim. Do jego zadań należy też ewidencjonowanie sprzętu znajdującego się na terenach konkretnych oddziałów WKU, a który ma potencjał obronny i który mógłby pomóc wojsku w prowadzeniu działań w przypadku konfliktu zbrojnego. Przykładem takiego sprzętu są właśnie samochody – przede wszystkim dostawcze, SUV-y, crossovery, terenówki i pick-up`y. Sam list z WKU, informujący o rozpoczęciu postępowania administracyjnego w sprawie auta na cele wojskowe, nie jest zatem niczym groźnym. Oznacza że wasz samochód trafił po prostu do bazy.
W 2019 r. na cele obronne wojsko zakwalifikowało 640 pojazdów i 110 przyczep. W roku 2022 liczba samochodów wzrosła już do 716.
Skąd pomysł na taki scenariusz? Ten pochodzi niestety jeszcze z... PRL-u. Podstawę do podejmowania takich działań daje bowiem ustawa z roku 1967 o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej. Art. 208 ust. 1 wyraźnie wskazuje, że "na urzędy i instytucje państwowe oraz przedsiębiorców i inne jednostki organizacyjne, a także osoby fizyczne może być nałożony obowiązek świadczeń rzeczowych, polegających na oddaniu do używania posiadanych nieruchomości i rzeczy ruchomych na cele przygotowania obrony Państwa."
Warto pamiętać o tym, że od reguły wyznaczonej przez PRL-owe przepisy jest pewne odstępstwo. Ustawa powstawała w czasach, w których kierowca był właścicielem pojazdu. Dziś też auto musi być zatem jego własnością. Przejęcie na cele obronne nie dotyczy zatem aut z aktywnym zastawem kredytowym czy należących do towarzystw leasingowych. W razie otrzymania listu z WKU należy się odwołać od decyzji i wskazać na tą właśnie okoliczność. Pojazd wtedy powinien zniknąć z rejestru.
Oczywiście może się zdarzyć, że wojsko postanowi "pożyczyć" od właścicieli pojazdy wpisane do rejestru WKU w ramach np. próbnych manewrów wojskowych. Jak wygląda taka procedura? Decyzję administracyjną musi podjąć wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Informację w tej sprawie pisemnie otrzymuje właściciel pojazdu – w piśmie wskazany jest dzień odebrania auta przez żołnierza oraz termin jego zwrotu. Ryczałt za wynajęcie pojazdu wynosi 300 zł dziennie. Co ważne, kierowca może się odwołać od takiej decyzji – ma na to 14 dni. W odwołaniu warto wskazywać ważne powody – np. wcześniej zaplanowany i opłacony wyjazd urlopowy czy konieczność dotarcia samochodem do odległego szpitala na zaplanowany zabieg.