Komisja Europejska zaprezentowała właśnie European Chips Act, czyli europejską inicjatywę, która ma być odpowiedzią na trwający od miesięcy kryzys związany z niedoborem półprzewodników. Zbyt niska podaż (będąca efektem m.in. przerw w pracy fabryk na czas lockdownów) sprawiła, że ceny wielu podzespołów komputerowych wstrzeliły (lub ich brakuje), a branża moto zmaga się z niedoborami elementów elektronicznych, bez których samochody nie mogą trafić do klientów.
W efekcie od miesięcy wielu nowych samochodów praktycznie nie da się kupić lub trzeba czekać na nie nawet kilkanaście miesięcy. Odbiło się to czkawką na rynku wtórnym, gdzie liczba ofert znacząco się zmniejszyła, a średnia cena auta używanego rośnie z miesiąca na miesiąc. Co gorsza, zdaniem ekspertów w najbliższym czasie będzie tylko gorzej.
To właśnie dlatego KE proponuje akt w sprawie chipów. Zdaniem komisji jest to "kompleksowy zestaw środków", który ma zapewnić w Unii Europejskiej m.in. "bezpieczeństwo dostaw", uniezależnić ją od dostawców zewnętrznych i zapewnić "wiodącą pozycję" w produkcji i zastosowaniu półprzewodników. Innymi słowy, KE chce, aby Europa uniezależniła się od dostawców z Azji i Ameryki poprzez rozwinięcie własnego biznesu produkcji półprzewodników, co pozwoliłoby znacznie ograniczyć lub uodpornić się od problemów z dostawami.
Jak zauważają autorzy projektu, w sektorze motoryzacyjnym, który jest jednym z najmocniej dotkniętych kryzysem, produkcja aut w części państw członkowskich UE spadła w 2021 o jedną trzecią. To pokazało, jak bardzo zależne od ograniczonej liczby dostawców są europejscy producenci samochodów i jak ważny jest dla nich biznes półprzewodników.
Odpowiedzią ma być przede wszystkim przeznaczenie 43 mld euro na inwestycje - zarówno publiczne, jak i prywatne. 11 mld euro ma zostać przeznaczone na wsparcie dotychczas prowadzonych badań, innowacje i rozwój, a pozostałe pieniądze m.in. na wsparcie start-upów, by ułatwić im dostęp do finansowania, pomoc w przyciągnięciu specjalistów i inwestorów czy stworzenie systemu zarządzającego współpracą między państwami członkowskimi i KE.
Komisja chce, aby inicjatywa zjednoczyła państwa UE, jeśli chodzi o rynek półprzewodników. Wraz z KE miałyby one monitorować podaż, szacować możliwy popyt na chipy, a także szybko reagować w przypadku pojawienia się problemów z dostawami. Zgodnie z założeniami wspólny europejski rynek półprzewodników miałby odpowiadać w 2030 roku za 20 proc. światowych dostaw, czyli ponad dwa razy więcej niż obecnie.
Teraz zaproponowany przez KE akt ma zostać poddany debacie przez Parlament Europejski i państwa Wspólnoty, a gdy rozporządzenie zostanie przyjęte, ma zacząć być stosowane w ramach całej Unii Europejskiej.