Nowości w polskim systemie drogowym omawiamy też w serwisie Gazeta.pl.
Do BUS-pasów polscy kierowcy zdążyli się przyzwyczaić. Te pojawiają się przede wszystkim w centrach dużych miast. I choć oznaczenie BUS namalowane na powierzchni jezdni powinno stanowić jasną informację, nie zawsze stanowi. Szczególnie że dziś BUS-pasem legalnie może jechać nie tylko autobus, ale też taksówka, samochód elektryczny czy osoby dojeżdżające do posesji.
Na tym lista pojazdów dopuszczonych do ruchu na BUS-pasach nie kończy się. Bo powyższe wyjątki dotyczą wyjątków określonych ustawowo – tj. odgórnie przez centralne władze. A pole do działania mają również i lokalni włodarze. A potrafią oni wpuszczać na BUS-asy np. motocyklistów. Rozporządzenie wydane przez władze miasta nie zawsze jest jasne dla kierowców – nie wszyscy o nim wiedzą. Właśnie dlatego zaczęto tworzyć pasy z napisem "DOP".
DOP to nic innego jak skrót od wyrazu dopuszczony. Dopuszczony wskazuje z kolei na konkretną listę pojazdów, które na danym odcinku mogą podróżować BUS-pasem oprócz autobusów i innych pojazdów mających zielone światło na mocy chociażby ustawy o elektromobilności. Lista ta jest umieszczana na specjalnej tabliczce, która pojawia się zaraz pod znakiem F-10 ustawionym przy drodze i wskazującym jaka część jezdni została przeznaczona dla jakiego kierunku jazdy.
W tym punkcie warto wskazać trzy zastrzeżenia dotyczące pasów DOP, o których każdy kierowca powinien wiedzieć.
Napis DOP pojawiający się na powierzchni BUS-pasa tak właściwie nie zmienia jego charakteru. Jedynie rozszerza listę pojazdów, które otrzymują do niego dostęp. W efekcie kierowca, który bezpodstawnie pojawi się na pasie BUS DOP, zostanie ukarany 100-złotowym mandatem. Do jego konta dopisany zostanie też 1 punkt karny. Z wyższą grzywną należy liczyć się przede wszystkim wtedy, gdy BUS-pas prowadzi w innym kierunku niż pozostałe pasy czy też podlega odrębnej sygnalizacji świetlnej.
Dla przykładu mandat za niezastosowanie się do kierunków ruchu wyznaczonych za pomocą znaku F-10 to już 250 zł. A kwota dodatkowo zostanie uzupełniona aż 5 punktami karnymi. W przypadku niestosowania się do sygnalizacji świetlnej, grzywna sięgnie nawet 500 zł i 6 punktów karnych.