AC on czy off? Jak jeździć w taką pogodę jak dziś?

W świecie motoryzacji nie brakuje tematów, które polaryzują kierowców. I dobry przykład dotyczy klimatyzacji. AC on czy off? Czyli w czasie deszczowych dni można odpalić schładzać czy lepiej trzymać palec daleko od przycisku klimy?

O kolejnych nawykach eksploatacyjnych kierowców opowiadamy też w serwisie Gazeta.pl.

Klimatyzacja zimą brzmi jak oksymoron? To bzdura. Taki pogląd utarł się tylko w Polsce. W efekcie kierowcy przez lata bali się włączania schładzacza w sezonie chłodnym. Czemu? Bo przecież wtedy nie ma potrzeby chłodzenia. Bo przecież klimatyzacja to nawet litr paliwa więcej spalony w czasie pokonania każdych 100 km. I choć z tymi dwoma mitami można spotkać się do dziś, nie mają one wiele wspólnego z rzeczywistością.

Zobacz wideo Szlaban na dachu, czerwone światło i bardzo wysoki mandat

AC on, czyli litr paliwa więcej do spalania?

No dobrze, na początek weźmy na warsztat mit dotyczący spalania. Temu nie da się zaprzeczyć, klimatyzacja napędzana za pomocą sprężarki podłączonej do paska zewnętrznego musi oznaczać większe obciążenie dla silnika. Nie ma jednak możliwości, aby schładzać wygenerował aż litrowy skok spalania paliwa w czasie jazdy na dystansie stu kilometrów. Szczególnie że sprężarki od lat są dopracowywane – i to nawet nie tyle pod kątem spalania, co norm emisji spalin i efektywności energetycznej. Gdyby klimatyzacja rzeczywiście była tak "paliwożerna", w dobie normy Euro 6 pewnie musiałaby zniknąć.

Współczesne klimatyzatory być może podnoszą zużycie paliwa w aucie. Skok jest jednak raczej marginalny. Jego wartością nie ma się zatem co sugerować.

Bo klimatyzacja tylko chłodzi. Moto-mit numer 2.

Czas zatem na kolejny mit – klimatyzacja służy tylko do chłodzenia? Kolejna bzdura. Choć klima kojarzy się głównie z chłodnym powiewem z kanałów wentylacyjnych, efekt jej działania opiera się na innej zasadzie. Niższą temperaturę osiąga się głównie w procesie osuszania powietrza. O osuszone powietrze latem może chłodzić kabinę, a jesienią, zimą czy wczesną wiosną sprawia, że... minimalizowany jest efekt parowania szyb. To skutek zbawienny, który sprawia, że kierowca więcej widzi, a więc rośnie poziom bezpieczeństwa.

Para wodna zebrana na szybach ogranicza pole widzenia i sprawia, że nocą rozpraszane są światła samochodów jadących z przeciwnego kierunku jazdy i mogą oślepiać kierującego. Zatem nawet jeżeli klima oznacza wyższe spalanie, jest to inwestycja w bezpieczeństwo!

Klimatyzacja to nie tylko chłodzenie. Układ doskonale sprawdza się także w sytuacji, w której kierowca chce nagrzać kabinę pasażerską. Poza tym kierowcy bardzo często ustawiają nawiewy w tryb automatyczny. To jednak jeszcze nie oznacza, że klimatyzacja jest cały czas włączona lub wyłączona. Komputer raz ją uruchamia, a raz wyłącza.

AC off, czyli szybsze zbieranie się grzybów i bakterii

W tym punkcie warto uświadomić kierowcom jeszcze jedną rzecz. Używanie klimatyzacji przez cały rok jest warte rozważenia z jeszcze jednego punktu widzenia. W pracującym układzie dużo wolniej odkładają się bakterie i grzyby. Skutek? Gdy kierowca odpala schładzacz również zimą, nie musi obawiać się tego, że podczas pierwej fali upałów będzie musiał zmagać się z nieprzyjemnym zapachem wydobywającym się z kanałów wentylacyjnych. Zapach pojawia się zawsze, gdy klima jest wyłączona z użytkowania przez jesień i zimę oraz nie ustąpi do czasu dezynfekcji układu wentylacyjnego.

Czy ciągłe korzystanie z klimatyzacji jest zatem w stanie wygenerować większe koszty? Bezpośrednio raczej nie. Jedynym skutkiem będzie konieczność częstszego uzupełniania czynnika chłodzącego – częstszego, bo nawet jeżeli klima jest odpalana tylko latem, procedurę nadal trzeba będzie prędzej lub później wykonać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.