Technologia motoryzacyjna – to jedno z kluczowych zagadnień, które poruszamy też w serwisie Gazeta.pl.
Producenci motoryzacyjni w XXI wieku wyznaczyli sobie misję. Chcą maksymalnie wyeliminować słabość kierowców. Skutek? Auta monitorują ruch i są w stanie samodzielnie hamować w razie pojawienia się zagrożenia, sprawdzają sytuację na sąsiadującym pasie ruchu, a do tego za pomocą kamer obserwują znaki drogowe i informują o ich obecności kierującego.
I choć technologia w przeciwieństwie do kierowcy nie jest podatna na zmiany nastroju, pogodę czy sprawy ciśnieniowe, też niestety do ideału jej nieco brakuje. A najlepszym przykładem jest system informujący o ograniczeniach prędkości. Bez wątpienia może się przydać. Informacje podawane przez komputer nie powinny jednak zwalniać kierowcy z obowiązku obserwowania znaków drogowych. W przeciwnym razie może narobić sobie problemów.
Które ograniczenie prędkości obowiązuje? To z lewej czy z prawej? Kamera często tego nie wie. Kierowca doskonale natomiast rozumie, że co do zasady to z prawej – choć to pojawiające się z lewej na drodze dwujezdniowej jest wyłącznie powtórzeniem tego z prawej i powinno wskazywać identyczną wartość. Komputer nie zawsze też prawidłowo odczytuje znak B-43 "Strefa ograniczonej prędkości" pojawiający się w miejscu B-33 "Ograniczenie prędkości". W efekcie błędnie odwołuje go po pokonaniu skrzyżowania, a nie dopiero po pojawieniu się tablic B-44 "Koniec strefy ograniczonej prędkości".
Kolejną słabością jest rozbicie ograniczeń prędkości na pasy lub typy pojazdów. Zdarza się zatem, że komputer pokazuje nie jedno, a równocześnie dwa ograniczenia. Na listę grzechów układu czytającego oznaczenia można wpisać też kwestię odwoływania znaków. Kamera nie zawsze potrafi prawidłowo rozpoznać skrzyżowanie. W efekcie nie zawsze precyzyjnie wie kiedy ograniczenie kończy się i kiedy kierowca tak właściwie może przyspieszyć.
Producenci starają się eliminować niedoskonałości układu parując go z danymi z mapy nawigacyjnej. Te niestety też nie zawsze są doskonałe i na tyle często aktualizowane, aby znały np. ograniczenia w rejonie robót drogowych.
Poleganie wyłącznie na układzie czytającym znaki drogowe sprawi, że kierowca tak naprawdę nigdy nie będzie wiedział jakie ograniczenie prędkości obowiązuje na danym odcinku drogi. A to najkrótsza droga do... mandatu karnego. Ten może być naprawdę dotkliwy, szczególnie w świetle obowiązującego od 1 stycznia 2022 roku taryfikatora. Jakie kary czekają na kierowców? Przypominamy poniżej.