Meandry polskich przepisów drogowych pokazujemy też w serwisie Gazeta.pl.
Drogowcy w Polsce bardzo mocno dbają o to, aby jezdnie były możliwie najlepiej oznakowane. I tyczy się to nie tylko znaków ustawianych przy drodze. Sytuacja dotyczy także wyznaczania pasów ruchu. I choć dziś coraz trudniej znaleźć jezdnię, która jest na tyle szeroka, że pomieści dwa auta, ale jednocześnie pasy ruchu nie zostały wyznaczone, możliwość taka występuje nadal. Jak się zachować w takiej sytuacji?
Scenariusz jest dość prosty. Na jezdni nie ma wyznaczonych pasów ruchu, ale spokojnie mieszczą się na niej dwa auta. I auta te dojeżdżają do skrzyżowania, jednak za nim jest miejsce tylko dla jednego pojazdu. Patowa sytuacja? Z punktu widzenia kierujących pewnie tak. Z punktów widzenia przepisów jak najbardziej nie. Szczególnie że w tym przypadku działa art. 16 ust. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym. A mówi on wyraźnie, że:
Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni.
Co on oznacza w praktyce? Wskazuje na pierwszeństwo tego pojazdu, który stoi po prawej stronie. To on powinien wjechać jako pierwszy w drogę znajdującą się za skrzyżowaniem.
W tym punkcie może się wydawać, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Niestety w życiu pojawiają się też odcienie szarości. I tak jest i w tym przypadku. Bo czasami w przypadku dwóch niewyznaczonych pasów ruchu kierowcy celowo zajmują lewą stronę jezdni. Tak żeby pojazdy znajdujące się po prawej stronie mogły np. wykorzystać zieloną strzałkę do skrętu. Ciąg samochodów znajdujący się po lewej stronie, a do tego pusty "pas" prawy to jednak kusząca wizja dla niektórych kierowców. Wizja oznaczająca szybszy przejazd. Czy taka sytuacja coś zmienia?
Tu mamy dwie informacje. Jedną dobrą, drugą złą. Zła jest taka, że dobro... nie zawsze popłaca. Kierowca ustawiający się po lewej stronie nie chce blokować możliwości ze skorzystania z zielonej strzałki, ale jakby z automatu odbiera sobie też pierwszeństwo przejazdu przez skrzyżowanie. Dobra informacja dotyczy zatem osoby korzystającej z okazji. Bo w takim przypadku według przepisów to ona powinna pierwsza pokonać skrzyżowanie.
Pierwszeństwo przypisane pojazdom strojącym po prawej stronie rodzi szereg problemów. Nie wszyscy kierowcy pamiętają o tej zasadzie. Stąd wiele dyskusji drogowych opierających się na wymienia komunikatów dawanych za pomocą klaksonu. Gorzej jednak jeżeli dojdzie do kolizji. W takim przypadku odpowiedzialność za zdarzenie przypadnie kierującemu ruszającemu od lewej strony jezdni. I na jego korzyść wcale nie będzie przemawiał fakt, że on jako pierwszy ustawił się przed sygnalizatorem.