"Sugga" to najdziwniejsze Volvo, jakie dziś zobaczycie. Ma dzika pod maską i konsolę do gier w bagażniku

Volvo TP21 powstało dla szwedzkiej armii. Zbudowano mniej niż 1000 takich aut. Już seryjny egzemplarz nie przypomina zwykłych Volvo. Ten jest wyjątkowy i nie ma nic wspólnego z polem bitwy.

Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl

Firma Barrett-Jackson, na aukcji w Scottsdale wystawi kompleksowo przerobione Volvo TP21 z 1957 r., które pierwotnie było przeznaczone dla szwedzkiej armii. Jednak liczba wykonanych modyfikacji sprawiła, że na żadne pole walki go nie zabierzesz. Chyba że w świecie fantazji.

Zobacz wideo Motospacer ze Skodą

Ten żółty gruntownie przerobiony pojazd pojawił się na tragach SEMA 2018. Został nazwany „Sugga", co po szwedzku znaczy „locha" ze względu na duży przód i zaokrąglony tył. Geniusze tuningu nawiązali do tego określenia w komorze silnika. Po podniesieniiu maski ukazuje się nakładka na silnik ukształtowana na wzór samicy dzika, czyli lochy.

Pod maską "Suggi" znalazł się silnik V8 Chevroleta o pojemności, bagatela, 9,3 litra. Zapewnia on 628 KM mocy i 881 Nm momentu obrotowego. Silnik, jak informuje sprzedawca, jest połączony z trzybiegową automatyczną skrzynią biegów TH475.

Jednak zmiany nie polegają jedynie na wymianie jednostki napędowej. Nietypowe auto ma wiele nowoczesnych udogodnień, jak wspomaganie kierownicy, klimatyzacja, nawigacja GPS, wysuwany telewizor LCD na tylnym siedzeniu, mobilny system satelitarny TracVision oraz PS4. Bagażnik natomiast wyposażony jest w nietypowe dodatki: lodówkę i kolejny telewizor LCD z zewnętrznymi głośnikami, które są ukryte w kanistrach z paliwem. Wnętrze zostało obite brązową skórą.

Tak powstał samochód, który nie pozostawi nikogo obojętnym, chociaż nie za bardzo wiadomo po co. Może po to, by wywołać wiele kontrowersji wśród konserwatystów motoryzacji. Volvo TP21 było wyprodukowane jedynie w liczbie 720 sztuk i mało egzemplarzy ostało się do dzisiejszych czasów. Wiele osób uzna bezkompromisowy tuning rzadkiego klasyka za świętokradztwo.

Cena wywoławcza tego przedziwnego pojazdu nie została ustalona, bo i trudno to zrobić. Normalne Volvo TP21 może być warte 200 tys. zł, ale i 200 tys. dolarów. Wszystko zależy od stanu technicznego. W przypadku tego egzemplarza trudno przewidzieć, jak się rozwinie licytacja, bo drugiej takiej "suggi" nie ma na całym świecie. 

Więcej o: