Więcej na temat karania wykroczeń drogowych opowiadamy też w serwisie Gazeta.pl.
Kierowca popełnia wykroczenie, ale w pobliżu nie ma patrolu policji ani monitoringu. To jednak jeszcze nie oznacza, że prowadzący uniknie konsekwencji. Bo zdarzenie pokładowym rejestratorem mógł nagrać inny użytkownik drogi. Tylko czy tak zarejestrowany materiał może się stać dowodem w sprawie? No właśnie okazuje się, że tak. Chociaż też nie zawsze. Nie każdy filmik doprowadzi do ukarania kierowcy. A na przeszkodzie na ogół stają dwie okoliczności. Zaraz o nich opowiemy.
Na początek jednak o samych nagraniach. Skrzynka mailowa policji o tytule "Stop agresji drogowej" jest dosłownie zasypywana materiałami z nagranymi wykroczeniami. W roku 2021 na adresy obsługiwane przez poszczególne komendy wojewódzkie trafiło według informacji Autokultu aż 24,8 tys. nagrań. To stanowi wzrost o 50 proc. w stosunku do roku 2020. Skąd tak duży skok? Powodów może być kilka. Po pierwsze poziom agresji drogowej wyraźnie rośnie. To widać podczas codziennej jazdy. Po drugie kierowcy coraz częściej mają w autach kamery pokładowe, które wykroczenia rejestrują – a więc i chętniej się nimi dzielą.
Przypadki uwiecznione na nagraniach często są dość drastyczne. Pokazują przykłady zajeżdżania drogi czy wyprzedzania na przejściach dla pieszych.
Warto jednak wiedzieć o tym, że nie każde zgłoszenie zamieni się w mandat. Powód? Decyduje o tym droga, którą musi pokonać. Filmy przesyła się do poszczególnych komend wojewódzkich. Tam funkcjonariusze analizują je, ale to nie oni podejmują czynności mające na celu ukaranie. Filmik jest przesyłany do lokalnych jednostek policji – lokalnych, czyli tych, na terenie których popełnione zostało wykroczenie. Nagranie musi jednak trafić do właściwej komendy i aby tak się stało, najpierw policjanci wojewódzcy muszą namierzyć miejsce, w którym popełniono wykroczenie. A to nie zawsze jasno wynika z nagrania.
Kolejnym krokiem jest namierzenie sprawcy zdarzenia przez lokalnych policjantów. Informacji w tej sprawie udzielić musi właściciel pojazdu – wskazuje komu powierzył auto danego dnia o danej godzinie. Najpierw funkcjonariusze kierują do niego list z prośbą o udzielenie informacji. Jeżeli nie uzyskają odpowiedzi, wzywają właściciela auta na komisariat w celu złożenia oficjalnych wyjaśnień. W skrajnym przypadku właściciel może zostać doprowadzony do jednostki policji.
Jak usprawnić proces karania kierowców z nagrań wysyłanych na skrzynki "Stop agresji na drodze"? Aby ułatwić zadanie funkcjonariuszom, zgłaszający poza filmem czy zdjęciami powinien zaznaczyć w treści wiadomości jeszcze trzy informacje:
Na czym polegają konsekwencje? Sprawa jest dość prosta. Sprawca wykroczenia otrzymuje mandat, ewentualnie w przypadku rażącego złamania przepisów, policjanci mogą zatrzymać mu prawo jazdy i skierować wniosek o ukaranie do sądu. I tak w przypadku chociażby nieustąpienia pierwszeństwa pieszemu, kierujący powinien się liczyć z grzywną wynoszącą według nowych zasad 1,5 tys. zł. Co ważne, istnieje możliwość, że np. właściciel pojazdu nie będzie chciał wskazać sprawcy wykroczenia. W takim jednak przypadku naraża się na mandat wynoszący według nowego taryfikatora nawet 8 tys. zł.