Fotoradary na moście Poniatowskiego to kury znoszące złote jajka. Ogrom chętnych na mandaty

Kierowcy na moście Poniatowskiego w Warszawie przekraczają prędkość na potęgę i właśnie widać tego efekty. W trzy i pół miesiąca wystawiono, bagatela, 31,5 tys. mandatów. Dziwi fakt, że tak wielu kierowców nie przejmuje się wielkimi, jaskrawymi skrzyniami, których trudno nie zauważyć.
Zobacz wideo 18% kierowców nie wie, jak stare są opony, na których jeżdżą. Omawiamy autorski raport Moto.pl

O potrzebie utemperowania zapału kierowców na moście Poniatowskiego mówiło się od bardzo dawna. To zabytkowa (wybudowana w latach 1904-1914) przeprawa przez Wisłę zlokalizowana w samym centrum stolicy. Dodatkowo wyjątkowo niebezpieczna. Szczególnie dla pieszych. Chodniki są wyjątkowo wąskie i niczym nieogrodzone od jezdni, a dróg dla rowerów brakuje. Nic dziwnego, że na zabytkowym moście dochodziło do licznych wypadków z udziałem pieszych i rowerzystów.

Wielu kierowców nie przejmuje się tym warunkami i ochoczo wciska pedał gazu na wąskim moście. Gdy na moście Poniatowskiego ustawiono wielkie, jaskrawe (i niezwykle szpecące zabytek) fotoradary, mieliśmy nadzieję, że moda na przekraczanie prędkości w tym miejscu dobiegła końca, a żółte skrzynie będą służyć głównie jako straszak na piratów drogowych.

Most Poniatowskiego bije rekordy. Już ponad 30 tys. mandatów

Jest jednak inaczej. Fotoradary na moście okazały się dla Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego kurami znoszącymi złote jaja. Jak donosi TVN Warszawa, powołując się na dane GITD, w zaledwie trzy i pół miesiąca od włączenia urządzeń wystawiono, bagatela, 31,5 tys. mandatów za przekroczenie prędkości. To ok. 300 mandatów dziennie i to tylko za popełnienie tego wykroczenia. Rekordzista na moście z prędkością ograniczoną przepisami do 50 km/h pędził aż 104 km/h.

Z czego wynika taka ochota kierowców do "zdobywania" kolejnych mandatów akurat w tym miejscu? Trudno uwierzyć, że kierowcy nie wiedzą o tym, że na moście Poniatowskiego we wrześniu stanęły fotoradary. O sprawie było tak głośno, że słyszał o nich chyba każdy kierowca mieszkający w stolicy.

Nawet jeśli nie, to fotoradarów trudno nie zauważyć. Nie są to małe kamery montowane, gdy mamy do czynienia z odcinkowym pomiarem prędkości. Zainstalowano wymagane tablice ostrzegające o pomiarze prędkości i zdecydowano się na gigantyczne skrzynie w żółto-pomarańczowym kolorze. Bardziej szpecących i rzucających się w oczy urządzeń nie dało się chyba postawić. Zresztą nie jest to chyba kwestia oznakowania czy wyglądu radarów - część osób łapana była w tym samym miejscu wielokrotnie.

Więcej o fotoradarach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Najwięcej kierowców przekroczyło prędkość oczywiście zaraz po uruchomieniu systemu. Pierwsze godziny po wpięciu wtyczki były prawdziwymi żniwami, bo złapano 330 osób. Pierwszy miesiąc zaowocował aż 12,6 tys. mandatów. Potem było jednak znacznie spokojniej, bo po dwóch miesiącach odnotowano trochę ponad 18 tys. naruszeń przepisów. Biorąc pod uwagę najnowsze dane mówiące o 31,5 tys. mandatów w trzy i pół miesiąca, można wyliczyć, że miesięczna średnia dla mostu Poniatowskiego wyniosła ok. 9 tys. mandatów. To wciąż niezwykle dużo.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.