Program Mój Elektryk nie przekonuje nieprzekonanych

Piotr Kozłowski
Od 300 do 800 zł miesięcznie - tyle, według szacunków leasingodawców, można zaoszczędzić, otrzymując wsparcie z programu Mój Elektryk. Część sceptyków elektromobilności taka forma wsparcia jest w stanie przekonać do wyboru auta elektrycznego. Większość pozostaje jednak niewzruszona.

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) uruchomił w tym roku program „Mój Elektryk". Jego cel stanowi „wsparcie zakupu/leasingu pojazdów zeroemisyjnych". Według ekspertów szczególnie istotnym aspektem programu jest dofinansowanie różnych form korzystania z pojazdów elektrycznych dla przedsiębiorców. Dlatego marka Volkswagen i InsightOut Lab najnowsze badanie poświęcili opiniom Polaków na temat dofinansowania do leasingu i wynajmu długoterminowego aut elektrycznych.

Zobacz wideo Minister środowiska o milionie elektrycznych aut: Lasy Państwowe kupiły 16. Od czegoś trzeba zacząć

Program Mój Elektryk. 800 zł nie przekonuje nieprzekonanych

Według szacunków leasingodawców dotacje NFOŚiGW przełożą się na 300-800 zł niższe miesięczne koszty użytkowania auta elektrycznego. Według marki Volkswagen w przypadku modeli ID.3 i ID4. oszczędności mogą wynieść 829 zł netto (w zależności od parametrów leasingu i sposobów rozliczania podatków przez leasingobiorcę). Czy taka kwota przekonałaby Polaków do wyboru auta elektrycznego?

Dofinansowanie rzędu 300-800 zł miesięcznie zwiększa zainteresowanie Polaków „elektrykami", ale wciąż nie przekonuje większości. 36% ankietowanych deklaruje, że dotacja przekonałyby ich do wyboru BEV-a. Jednak tyle samo twierdzi, że nie wpłynęłaby ona pozytywnie na ich decyzję. Niemal tyle samo badanych, 29%, waha się z odpowiedzią.

Odpowiedzi rozkładają się zupełnie inaczej wśród osób, które wcześniej deklarowały rozważanie zakupu auta elektrycznego. Wśród nich aż 77% twierdzi, że dotacja z NFOŚiGW przekonuje ich do wyboru BEV-a. Ten odsetek dla osób, które wcześniej nie rozważały zakupu auta elektrycznego wynosi tylko 24%. Natomiast w tej grupie aż 48% mimo dopłat nie zdecydowałoby się na wybór „elektryka". To dużo w porównaniu do zaledwie 10% wśród tych, którzy deklarowali rozważanie zakupu BEV-a.

Więcej informacji ważnych dla kierowców znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Program Mój Elektryk
Program Mój Elektryk Fot. Volkswagen/InsightOut Lab

Elektryk tańszy od spalinówki daje do myślenia

Kolejne pytanie w badaniu również dotyczyło tego, na ile dotacje NFOŚiGW mogą zwiększyć zainteresowanie Polaków autami elektrycznymi. Jednak zostało ono sformułowane nieco inaczej. Ankietowani mieli do wyboru BEV-a i samochód spalinowy w podobnej cenie. Dzięki dotacjom z programu „Mój Elektryk" na rynku dostępne są już takie oferty. Okazało się, że jeśli koszt użytkowania auta elektrycznego jest zbliżony lub nawet niższy niż „spalinówki", ankietowani chętniej wybierają pierwszą opcję. Deklaruje tak 41% badanych. Zdecydowanie mniej, bo 24% wybiera auto spalinowe.

Po raz kolejny odpowiedzi osób rozważających i nierozważających BEV różnią się wyraźnie. W pierwszej grupie 73% wybiera „elektryka" a tylko 14% auto spalinowe. W drugiej grupie jest to odpowiednio 32 i 31%. Uwagę zwraca fakt, że przy tak postawionym pytaniu zwiększa się odsetek osób, które wcześniej nie rozważały zakupu BEV, a teraz się wahają. Wynosi on aż 37% przy zaledwie 13% wśród osób rozważających zakup „elektryka".

Więcej o: