Rozgrzewać silnik na postoju czy od razu ruszać?

Zimą schodzisz do auta o poranku i powinieneś... No właśnie, silnik należy odpalić na kilka minut przed ruszeniem z miejsca czy zaraz po rozruchu odjechać? Dziś przeanalizujemy wszystkie argumenty pojawiające się w dyskusjach między kierowcami.

Więcej zimowych porad eksploatacyjnych znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.

Zimowe rozgrzewanie silnika na postoju obrosło legendami. Nie brakuje kierowców, którzy twierdzą że ruszenie zaraz po rozruchu bardzo szybko zniszczy np. turbosprężarkę. Są też i tacy, którzy upierają się że kilkuminutowa praca jednostki napędowej na postoju zimą sprawia, że na takich elementach jak zawór EGR zbiera się duża ilość nagaru. Dziś postaramy się raz na zawsze rozstrzygnąć ten konflikt. Zanim to stanie się jednak możliwe, musimy wspomnieć o co najmniej kilku aspektach – a w tym prawnym.

Zobacz wideo Kierowca pod wpływem narkotyków i bez prawa jazdy próbował uciec przed policją. Rozbił samochód

Czy silnik na postoju się rozgrzeje?

Na początek warto odnieść się do pojęcia rozgrzewania silnika na postoju. Do nagrzania jednostki napędowej w warunkach zimowych kierowca potrzebowałby kilkadziesiąt minut. Dieslowi czy benzyniakowi niezwykle trudno jest osiągnąć temperaturę roboczą bez ruszenia z miejsca w sytuacji, w której na dworze panuje mróz. Podczas jazdy z kolei 90 stopni Celsjusza pokaże się na wskaźniku już po kilku minutach od rozruchu.

Rozgrzewanie, czyli chodzi o... olej!

Czym jest zatem rozgrzewanie silnika? To według kierowców czas, który motor wykorzysta na pełne uruchomienie wszystkich układów, a w szczególności układu smarowania. Podczas kilkuminutowego postoju olej zostanie rozprowadzony po wszystkich koniecznych układach, a do tego odzyska swoje właściwości. Tym samym zacznie w stu procentach chronić metalowe elementy silnika. Ile w tym prawdy? Dzisiejsze środki smarne są odporne na działanie niskich temperatur. Nie gęstnieją w tak dużym stopniu w czasie mrozów. To raz.

Dwa nawet gdyby współczesne oleje marzły, pełne właściwości odzyskają dopiero po osiągnięciu przez silnik temperatury roboczej. A to – jak wspominaliśmy w akapicie poprzednim – na postoju nie jest możliwe.

Praca zimnego silnika oznacza bogatą mieszankę. Bogata mieszanka z kolei wiąże się nie tylko z wyższym spalaniem. Dostarczona do nieobciążonego auta stojącego na postoju wiąże się również z pogorszeniem jakości spalin. To w prostej linii prowadzi do odkładania się większej ilości nagaru na zaworach czy w EGR-ze. W przypadku diesla może też oznaczać np. szybsze zapchanie filtra cząstek stałych.

Mandat za rozgrzewanie silnika

Na koniec pozostał jeszcze jeden aspekt do omówienia. Tym aspektem jest... mandat. Polskie przepisy wymagają od kierowcy, aby nie wykonywał on autem z pracującym silnikiem postoju trwającego dłużej niż minutę. Po tym czasie jednostkę napędową należy zgasić. Prowadzący, który tego nie zrobi, może zostać ukarany przez funkcjonariuszy. Gdy policjanci zakwalifikują wykroczenie jako pozostawienie pracującego motoru podczas postoju na obszarze zabudowanym, grzywna wyniesie 100 zł. Jeżeli czyn będzie potraktowany jako używanie pojazdu w sposób powodujący uciążliwości związane z nadmierną emisją spalin, wysokość mandatu może sięgnąć nawet 300 zł.

No dobrze, a więc rozgrzewać silnik czy nie?

Wnioski? Te mogą być tylko dwa:

  1. Pojazd oczywiście może chwilkę postać z włączonym silnikiem na postoju zimą. Taka sytuacja powinna występować głównie wtedy, gdy kierowca chce przy pomocy wentylacji ściągnąć parę z szyb lub np. rozgrzać przednią szybę, aby pozbyć się z niej lodu.
  2. Lepiej zaraz po rozruchu silnika odjechać z miejsca. To może się okazać dużo zdrowsze dla jednostki napędowej. Co ważne, po ruszeniu kierowcy nadal obowiązują pewne zasady. Do osiągnięcia temperatury roboczej – czyli do momentu, w którym motor nie będzie w pełni chroniony – powinien on pamiętać o unikaniu korzystania z wysokich obrotów. Wysokie obroty na zimnym silniku mogą bowiem oznaczać poważną awarię.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.