Nowy katalog. W Polsce jest 190 elektrycznych modeli. W 2023 ma być ich ponad 500

Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych zaprezentowało piątą edycję katalogu pojazdów elektrycznych. Prezentuje on obecny stan rynku oraz wskazuje jak duże zmiany nastąpiły na przestrzeni pięciu lat, czyli od momentu wydania pierwszej edycji dokumentu.

Przez ostatnie pięć lat elektromobilność dokonała znacznego przeskoku nawet w Polsce. Jeszcze w 2017 roku liczba samochodów elektrycznych wynosiła 33. I choć z roku na rok się zwiększała to dopiero w 2020 roku nastąpił znaczący przeskok, co potwierdza zwiększenie liczby modeli do 101. To był jednak dopiero początek rewolucji. Obecnie do wybory jest 190 modeli, a w 2023 roku, zakłada się, że będzie to ponad 500. „Zmiana jest ogromna. Możemy swobodnie używać słowa rewolucja. Porównując jak wyglądał rynek w 2017, a jak wygląda obecnie" – mówił Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający, PSPA.

Zobacz wideo Najnowszy Volkswagen ID.4 potrafi potrafi wiele, na przykład możesz z nim porozmawiać. Zobacz, w jaki sposób

Rekordy padają również w przypadku marek, które samochody elektryczne (BEV) i hybrydowe plug-in (PHEV) oferują. W 2017 roku ich liczba wynosiła 14. Teraz jest to 37 z czego 9 posiada wyłącznie auta w pełni elektryczne, 10 hybrydy plug-in, a 18 oba warianty. Na sezon 2022/2023 przewiduje się, że ta liczba zwiększy się do 41 marek.

– Od momentu publikacji poprzedniej edycji naszego raportu, oferta koncernów motoryzacyjnych w zakresie EV powiększyła się niemal dwukrotnie. Uwzględniając wszystkie warianty bateryjne oraz mocy, ta liczba staje się jeszcze wyższa i sięga ok. 400. W Polsce dostępne są niemal wszystkie modele BEV i PHEV oferowane na zachodzie Europy. Co ważne, samochody z napędem elektrycznym stają się coraz praktyczniejsze, coraz bardziej komfortowe i dla wielu nabywców mogą stanowić realną alternatywę dla pojazdów konwencjonalnych – uważa Jan Wiśniewski, Kierownik Centrum Badań i Analiz PSPA.

Tesla Model S Plaid
Tesla Model S Plaid fot. Tesla

Powiększająca się oferta to tylko jeden z wielu elementów, które ulegają zmianom. Rewolucja dotyczy również samych samochodów, które z roku na rok posiadają coraz większe zasięgi. „Średni zasięg samochodów elektrycznych w 2018 roku to 228 km. Teraz średni zasięg jest to 390 km. Tym samym o 45 proc. zwiększyła się możliwość przejechania bez ładowania. Jest to jednak średnia, gdyż na rynku są już modele, które są w stanie przejechać nawet ponad 600 km. Różnica zasięgu między minimalną a maksymalną wartością dla całe oferty modelowej jest to 634 km, co jeszcze w 2017 roku wynosiła 303 km" – mówi Mazur. Obecnie nawet wśród najmniejszych samochodów średni zasięg przekracza 200 km. Największy z kolei jest dla wariantów luksusowych. W tym przypadku rekordzistą jest Mercedes-Benz EQS dysponujący dystansem do 732 km (według WLTP) bez konieczności ładowania.

– Pojazdy całkowicie elektryczne stają się także coraz bardziej praktyczne w warunkach codziennego użytkowania. Z generacji na generację modele BEV wyposażane są w coraz pojemniejsze akumulatory trakcyjne i w konsekwencji dysponują coraz większymi zasięgami na jednym ładowaniu. W tej kategorii czołowe pozycje zajmują takie pojazdy jak Mercedes-Benz EQS (732 km) Tesla Model S (652 km) oraz BMW iX (629 km). Z Katalogu wynika, że średni zasięg osobowych samochodów całkowicie elektrycznych wynosi ponad 390 km (WLTP) – mówi Albert Kania, Senior New Mobility Manager PSPA.

Bite rekordy można zaobserwować też w przypadku aut hybrydowych typu plug-in. Już teraz są w stanie pokonać ponad 100 km na jednym ładowanu. W tym przypadku znowu prym wiedzie Mercedes. W modelu klasa S oferowane jest 103 km na prądzie. Drugim pod tym względem jest LEVEC TX – 101 km oraz Mercedes klasy C – 101 km.

Wraz ze zwiększającymi się zasięgami poprawiają się również możliwości ładowania pojazdów. Jeszcze w 2017 roku maksymalną mocą z jaką można było ładować akumulator było 50 kW. Teraz 59 proc. pojazdów oferuje moc od 51 do 150 kW. Z kolei 15 proc. daje możliwość napełniania baterii w zakresie 151-350 kW. „W 2017 roku żaden samochód nie mógł być ładowany z mocą większą niż 50 kW. Teraz 59 proc. może być ładowany z mocą 51-150 kW. 15 proc. dysponuje już możliwościami ładowania z mocą od 151 do 300 kW" – wskazuje Mazur.

Pozostając jeszcze przy kwestii aut, nie sposób pominąć tematu ich cen. Z roku na rok są one coraz bardziej przyjazne. Już w tym momencie najtańsze auta elektryczne kosztują poniżej 80 tys. zł i to bez uwzględnienia dotacji. Na przeciwnym biegunie znajduje się Porsche Taycan Turbo S Cross Turismo, którego ceny rozpoczynają się od ponad 800 000 zł. Najtańszą hybrydą typu plug-in w Polsce jest natomiast Kia Ceed Plug-in Hybrid w cenie od ok. 130 000 zł, zaś najdroższą – Ferrari SF90 za które trzeba zapłacić co najmniej 2 500 000 zł. Co ważne, w ciągu ostatniego roku na rynku zadebiutował szereg modeli BEV i PHEV należących do popularnych segmentów rynkowych i oferowanych w stosunkowo atrakcyjnych cenach.

Jeżeli do tego doliczy się wsparcie z dotacji, to okaże się, że samochody elektryczne są jeszcze bardziej przyjazne cenowo. Osoby fizyczne mogą ubiegać się o wsparcie w przypadku 44 modeli oraz 61 – jeżeli posiadają Kartę Dużej Rodziny. Przedsiębiorcy natomiast mogą wybierać spośród 44 aut osobowych (M1), jeżeli nie są płatnikami podatku VAT, 45 modeli, jeżeli odliczają 50 proc. podatku VAT oraz 46 samochodów przy 100 proc. rozliczaniu podatku VAT. Dla pojazdów dostawczych (N1) ta liczba to 17.

„Wzrost dostępnych na rynku modeli elektrycznych to bardzo dobry sygnał dla flot komercyjnych" – mówi Agnieszka Szwaj, Kierownik marketingu na Polskę i Europę Środkową w Webfleet Solutions i dodaje „Na podstawie analizy danych pojazdów (pokonywane dzienne dystanse) podłączonych do naszej platformy telematycznej WEBFLEET możemy potwierdzić, że już teraz 49 proc. polskich flot lekkich i dostawczych mogłoby z powodzeniem przełączyć się na auta elektryczne. Do jednych z najczęściej wymienianych przez zarządzających flotą barier przy podejmowaniu decyzji o elektryfikacji należy dostępność odpowiednich do ich potrzeb modeli aut, możne zatem przypuszczać, że przy obecnej podaży na rynku, te decyzje będą podejmowane znacznie łatwiej i chętniej".

Potwierdza to również Tomasz Tonder, Dyrektor PR & Corporate Affairs Grupy, Volkswagen Group Polska, który wskazał, że już teraz można przesiąść się na samochody zelektryfikowane. Jako przykład wskazał rodzimą firmę Volkswagen. „Możemy już zmieniać floty z samochodów spalinowych na elektryczne. Zmieniliśmy politykę firmy aut służbowych w tym roku. Nasza kadra teraz może wybierać samochody wyłącznie elektryczne lub hybrydowe typu plug-in (…) Mamy 13 podstawowych modeli elektrycznych i dodatkowo ponad 30 hybryd typu plug-in (…) Bardzo ważne jest by do takiej zmiany się przygotować. Całą firmę zasilamy energią ze źródeł odnawialnych i cały czas budowaliśmy infrastrukturę." – wyjaśnił Tonder.

Z kolei Dorota Pajączkowska, Communication Manager CEE, Nissan Polska. „Jeszcze kilka lat temu nikogo nie kusiło dzielić samochody elektryczne na segmenty" – powiedziała. Dodała również, że obecnie największym wyzwaniem jest „(…) uświadomić klientów, którzy nie wiedzą, że samochód elektryczny jest dla nich alternatywą (…) Oni nie biorą pod uwagę nawet samochodów elektrycznych (…) Najważniejsza jest edukacja".

Katalog pojazdów elektrycznych jasno wskazuje, że rozwój nisko- i zeroemisyjnego dopiero się rozkręca. W taki tempie szybko osiągniemy znaczny udział w tym sektorze. Potwierdzić to może choćby sukces BMW, któremu udało się zarejestrować milion samochodów zelektryfikowanych. Jak podkreśla przedstawiciel marki, zajęło mu to 7-8 lat. teraz kolejny milion ma pójść szybciej i cel ten ma zostać osiągnięty już w 2023 roku.

Więcej o: