Więcej informacji o nowych kwotach mandatów znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.
Każdego roku w Polsce zdarza się przeciętnie około 400 tys. kolizji. W roku 2020 dla przykładu do jednostek Policji w całym kraju zgłoszono 382 046 tego typu zdarzenia. Tyle mówią statystyki. Bo realnie kolizji jest dużo więcej. Zdecydowana większość z nich nie kończy się bowiem obecnością radiowozu. Kierowcy dogadują się między sobą, spisują oświadczenia i rozjeżdżają się w swoich kierunkach. Od 1 stycznia 2022 roku jeszcze większa ilość zdarzeń "ucieknie" pewnie poza oficjalne statystyki. Powód? Tym są rosnące kwoty mandatów. Kara za kolizję wzrośnie bowiem naprawdę drastycznie.
Nowy mandat za kolizję nawet 75-krotnie wyższy!
Do 1 stycznia 2022 roku kierowca, który zostanie wskazany przez funkcjonariuszy jako sprawca kolizji, za spowodowanie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego otrzyma maksymalnie 500-złotowy mandat. Choć przepisy nie wskazują dolnej granicy, można przyjąć że ta wynosi 20 zł. Po 1 stycznia wysokość grzywny stanie się zatem drastycznie wyższa. Prowadzący będzie musiał bowiem zapłacić aż 1500 zł – czyli de facto nawet 75-krotnie więcej od dzisiejszych minimalnych 20 zł. A to już kwota na tyle wysoka, że większość sprawców mało poważnych kolizji spokojnie mogłoby za te pieniądze np. naprawić swoje auto po szkodzie...
Mówiąc o mandacie za kolizję, pozostaje jeszcze jedna kwestia. Chodzi o punkty karne. Spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego w postaci zdarzenia drogowego oznacza dziś dopisanie do konta kierowcy 6 punktów karnych. Jak będzie wyglądała wartość po 1 stycznia 2022 roku? Na razie ciężko konkretnie wyrokować w tej sprawie. Rządzący nie przekazują zbyt precyzyjnych informacji na temat taryfikatora punktów. Wiele jednak wskazuje na to, że obecna wysokość kary w tym zakresie nie zostanie zmieniona.
Wyższy mandat za kolizję to... jedna z lepszych informacji
Na koniec drobna konkluzja. Nawet 75-krotny wzrost mandatu za kolizję – że tak przewrotnie powiem – jest moim zdaniem jednym z lepszych pomysłów w nowym taryfikatorze. A powód przemawiający za taką opinią jest oczywisty. Wreszcie kierowcy, których auta spotkały się podczas delikatnej obcierki, przestaną czekać na poboczu trzy godziny na radiowóz, częściowo tamując tym samym ruch na danym odcinku. Będą obawiać się astronomicznej kary, a więc załatwią tą sprawę oświadczeniem i po 15 minutach rozjadą się w swoich kierunkach. Odetchną też funkcjonariusze. Wreszcie będą mogli skupić się na bardziej pożytecznych zadaniach drogowych, niż rozstrzyganiu małych wojenek między kierowcami.
