Więcej informacji o płatności za drogi znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.
Wczoraj z autostrady A2 (Konin-Stryków) i A4 (Wrocław – Sośnica) zniknęły bramki. To jednak jeszcze nie oznacza, że przejazd tymi odcinkami jest darmowy. Bo na kierowców czeka pułapka. Jej imię to e-TOLL, a pic polega na tym, że teraz płatności musi pilnować prowadzący, nie pani siedząca w okienku. Wysokość opłat nie zwiększyła się. Na A-dwójce zapłacić trzeba nawet 9,90 zł, na A4 maksymalnie 16,20 zł. Aby wnieść opłatę kierujący musi kupić bilet autostradowy na stacji benzynowej lub w aplikacji – dedykowanej e-TOLL lub np. Autopay.
Brak bramek na autostradach i opłaty wnoszone głównie elektronicznie mogą oczywiście stać się afrodyzjakiem dla "zapominalskich", ale też jednocześnie "przedsiębiorczych" kierowców. Chcemy jednak wyraźnie ostrzec przed tego typu zachowaniem. Bo brak opłaty oznacza karę wynoszącą 500 zł w przypadku samochodu osobowego. I choć w teorii kontrola płatności może nie wydawać się łatwa, w praktyce KAS ma opracowane dwie metody skutecznego wyłapywania kierowców jadących na gapę. W tak stworzonym systemie raczej nikt się nie prześlizgnie, a kara zdecydowanie jest pewnikiem...
KAS zamówiło ponad 100 nowoczesnych radiowozów, które będą patrolować płatne odcinki objęte systemem e-TOLL. Pojazdy i ich kierowcy nie będą się jednak zajmować wyrywkowym zatrzymywaniem aut, a kontrolą za pomocą... Vitronic Enforcement Bar. Belka kontrolna przyjmuje formę zestawu kamer. Gdy radiowóz jedzie, odczytuje ona numery rejestracyjne pojazdów i sprawdza czy informacja o płatności pojawiła się w bazie e-TOLL. Na tym jednak nie koniec, bo Vitronic Enforcement Bar jest także w stanie zidentyfikować kategorię danego samochodu, a do tego rozpoznaje czy np. auto ma doczepioną przyczepę.
Vitronic Enforcement Bar będzie monitorować auta jadące w obydwu kierunkach. Produkt jest skuteczny w 98 proc. i działa do prędkości 250 km/h. Nieoznakowane transity i focusy będą kontrolować płatne odcinki dróg 24 godziny na dobę.
Co do zasady osoby jadące w pojeździe patrolowym KAS nie będą prowadzić kontroli drogowych. Auta zostały zakupione do zdalnego sprawdzania płatności, co oznacza że mandaty dostarczy kierowcom przede wszystkim poczta. To metoda zdecydowanie bardziej efektywna – pozwala na skontrolowanie większej ilości samochodów w dokładnie tym samym czasie. Czy w teorii funkcjonariusze KAS mogą mimo wszystko zatrzymać pojazd? Pewnie – podstawę do takiego działania daje im ustawa Prawo o ruchu drogowym. Powiemy więcej, mają też wyjątkowo szerokie uprawnienia w czasie ewentualnej kontroli drogowej!
Jak informuje serwis Autokult.pl, funkcjonariusze KAS mogą wylegitymować kierowcę, ustalić jego tożsamość korzystając z Rejestru Dowodów Osobistych, zweryfikować dane pojazdu m.in. za pomocą bazy CEPiK, a nawet poddawać kierowcę badaniu trzeźwości czy sprawdzać stan techniczny pojazdu. Jeżeli w wyniku kontroli auta funkcjonariusze dojdą do wniosku, że nie nadaje się ono do dalszej jazdy, mogą podjąć decyzję o wycofaniu go z ruchu. I choć lista uprawnień kierowcy pojazdu KAS jest długa, najważniejsza na niej jest pozycja mówiąca o możliwości ukarania użytkownika drogi karą grzywny w formie mandatu.
W przypadku kurującego autem osobowym, który nie wniósł opłaty za autostradę poprzez system e-TOLL funkcjonariusz KAS może zastosować mandat o wysokości 500 zł.
Funkcjonariusze KAS jadący specjalnym radiowozem przede wszystkim będą pewnie zatrzymywać i karać na miejscu kierowców aut na zagranicznych numerach rejestracyjnych. Gdy pojazd przekroczy granicę (szczególnie wschodnią), kara za brak opłaty wynosząca np. 1500 zł w przypadku ciężarówki okaże się nie do ściągnięcia. Warto jednak pamiętać o tym, że narzędzia kontrolne w postaci radiowozów nie zamykają możliwości KAS. Bo w miejscu, w którym przed 1 grudnia znajdowały się bramki, po 1 grudnia pojawią się bramownice, które doszczelnią system. Będą odczytywać numer rejestracyjny każdego auta wjeżdżającego na płatny odcinek A2 lub A4.