3 zasady, których kierowcy nie mogą złamać podczas parkowania równoległego

Choć parkowanie kojarzy się przede wszystkim z prostopadłym ustawieniem auta, w ciasnych uliczkach w centrach miast często najłatwiej zaparkować pojazd równolegle. O jakich zasadach pamiętać, aby zrobić to dobrze? Są trzy, których kierowca nie powinien łamać.

Więcej porad z zakresu prawa o ruchu drogowym znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.

Parkowanie równoległe kiedyś było prawdziwą zmorą na egzaminie. Powód? Kierowca parkował pojazd na placu i musiał wjechać w tzw. kopertę, która była niewiele większa od samego auta. Na początku nowego millenium archaiczne zasady zostały jednak zmienione. Koperta na placu zamieniła się w parkowanie równoległe, czyli manewr wykonywany w ruchu miejskim. A w ten sposób kandydaci na kierowców zaczęli mieć do dyspozycji dużo większe przestrzenie. I choć dziś manewr nadal wywołuje popłoch, egzaminowani przestali go wykonywać na wyliczone obroty kołami. Muszą obserwować i kontrolować auto.

Zobacz wideo Tomaszów Lubelski. Potrącił kobietę na przejściu. Prawo jazdy posiadał dopiero od trzech dni

Parkujesz równolegle? To parkuj nie na zderzaku!

Sama technika parkowania równoległego jest dość prosta. W przypadku manewru wykonywanego tyłem kierujący powinien zasygnalizować manewr kierunkowskazem, a następnie zatrzymać się na wysokości auta ustawionego zaraz przed wolnym miejscem parkingowym. Następnie należy wrzucić bieg wsteczny i odpowiednio manewrując kołami oraz obserwując zachowanie się pojazdu wjechać w wolną przestrzeń. Kierowca w tym punkcie powinien pamiętać o odpowiednim ustawieniu auta – to pierwsza z zasad. Należy stanąć możliwie najbliżej krawężnika, a do tego najlepiej, aby samochód był ustawiony na środku przestrzeni parkingowej.

Ustawienie auta nie na tzw. zderzaku sprawi, że i wy, i inni kierowcy nie będziecie mieli problemu z opuszczeniem miejsca parkingowego. Wyjedziecie przy pomocy jednego płynnego manewru.

Zaparkuj blisko krawężnika. Ale nie... za blisko

Mówiąc o pierwszej zasadzie napisaliśmy o tym, aby stanąć możliwie najbliżej krawężnika. Czemu ma to znaczenie? Powód jest prosty. Chodzi o to, aby z autami ustawionymi z przodu i z tyłu stworzyć jedną linię. Jedną linię, która jednocześnie nie będzie utrudniać ruchu pojazdom poruszającym się po danej drodze. Oczywiście kierujący musi pamiętać o jeszcze jednej zasadzie. Bo może się okazać, że wolna przestrzeń parkingowa zbiega się np. z latarnią lub barierkami na chodniku. Podjechanie z zbyt blisko takiej przeszkody sprawi, że jeden z pasażerów po prostu nie wysiądzie.

Parkując miej w głowie dwie zasady: 10 i 15 metrów

Parkując równolegle na mieście kierowca musi jednak pamiętać o jeszcze jednej rzeczy. W sytuacji, w której przestrzeń nie jest oznakowana tablicą D-18 "Parking" lub znakiem D-18 "Parking" wraz z tabliczką T-3a "Koniec", prowadzący powinien pamiętać o przepisach, które wskazują gdzie można, a gdzie nie można zatrzymać auta. I najważniejsza zasada dotyczy tzw. dziesiątki i piętnastki. O co w tym chodzi? Przepisy (a konkretnie art. 49 pkt 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym) zabraniają zatrzymania pojazdu w odległości mniejszej niż 10 metrów od przejścia dla pieszych, przejazdu dla rowerzystów czy skrzyżowania.

Zakaz parkowania w odległości mniejszej niż 15 metrów dotyczy natomiast przystanków autobusowych oznaczonych odpowiednimi znakami oraz wysepek wyznaczonych na drogach. Nawet najlepiej wykonane parkowanie równoległe w takim przypadku zakończy się mandatem. Ten może wynosić nawet 300 zł oraz oznacza 1 punkt karny. Poza tym jeżeli funkcjonariusze uznają, że pozostawione w ten sposób auto zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego lub tamuje ruch, mogą zlecić jego odholowanie na parking depozytowy.

Więcej o: