Metoda na wnuczka potrącającego kobietę w ciąży. Wyłudzili kilkadziesiąt tysięcy

Policja nagłośniła kolejną sprawę oszustów, którzy wykorzystali metodę na wnuczka, żeby przestrzec wszystkich seniorów. Dla podbicia dramaturgii tym razem pojawił się wątek motoryzacyjny.

Ofiarą naciągaczy padła 90-letnia kobieta, która w miniony weekend odebrała telefon i dała się oszukać tzw. metodą na wnuczka. Policja postanowiła nagłośnić sprawę, ponieważ, jak zauważa w oficjalnym komunikacie, pomimo stale prowadzonych akcji profilaktycznych i działalności informacyjnej, niestety wciąż są osoby, które dają wiarę rzekomym wnukom w potrzebie, przez co tracą swoje oszczędności, niekiedy pieniądze odkładane latami.

Po rozmowie z rzekomym wnuczkiem kobieta przekazała oszustom kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Seniorka odebrała telefon z informacją o potrąceniu kobiety w ciąży. Od rozmówcy usłyszała też, że w wypadku ucierpiała jego żona. Rzekomy wnuk prosił o pieniądze, które uchronią go przed więzieniem. Na prośbę rozmówcy, seniorka w ogóle nie rozłączała połączenia.  Przekazała oszczędności „adwokatowi", który zgodnie z umową przyszedł po nie. Po przeliczeniu ich, oszust prosił o więcej. Cały czas płakał i mówił, że w reklamówce jest za mało

- podaje policja. Wtedy kobieta poszła do sąsiadki, żeby pożyczyć pieniądze. Ta, po usłyszeniu całej historii, błyskawicznie zorientowała się, że ma do czynienia z wyłudzaczami.

Zobacz wideo Interaktywny test VW ID.4

Kierowcy też muszą uważać na naciągaczy

W całej sprawie pojawił się wątek motoryzacyjny, żeby podbić dramaturgię i omotać zagubioną, przestraszoną starszą osobę. Oszuści korzystający z metody na wnuczka na celownik biorą właśnie seniorów. Co ciekawe, ostatnio jest bardzo głośno o innej metodzie, działającej na podobnej zasadzie. Chodzi o agentów-widmo z Wysp Brytyjskich. Jak podaje auto.dziennik.pl Action Fraud, komórka policji, zajmująca się oszustwami, podaje, że w tym roku ofiarą padło ponad 350 osób (a pewnie więcej, to liczba oficjalnych zgłoszeń), a od kierowców wyłudzono ok. 800 tysięcy funtów, co w złotówkach daje prawie 4,5 miliona. Warto się z tą metodą zapoznać, żeby nie paść ofiarą podobnego oszustwa. Nie zdziwimy się, jeśli pomysł z Anglii trafi także do Polski, a na baczności na pewno muszą się mieć Polacy, mieszkający w Wielkiej Brytanii.

Metoda na agenta-widmo wycelowana jest głównie w młodych kierowców, którzy muszą płacić wyższe ubezpieczenie i szukają oszczędności. Kierowcy w poszukiwaniu jak najtańszej polisy trafiają na stronę agenta-widmo, gdzie w atrakcyjnej cenie wykupują ubezpieczenie. O tym, że padli ofiarą fałszerstwa dowiadują się w momencie, kiedy dojdzie do stłuczki lub wypadku albo podczas kontroli policyjnej. Agenta, który sprzedał polisę nie da się oczywiście już namierzyć. Oszuści działają głównie w mediach społecznościowych lub komunikatorach. To miejsce, gdzie łatwo im namierzyć ofiary.

Z brytyjskich statystyk wynika, że 60 proc. poszkodowanych to młodzi mężczyźni do 29 lat.

Stłuczka na RadzymińskiejStłuczka na Radzymińskiej Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA