W skali całego kraju straż miejska rocznie zakłada blokady na koła około 80 tysięcy razy. Cztery razy rzadziej decyduje się na odholowanie pojazdu. Polskie prawo dość jasno reguluję kwestię zakładania blokady na koła w przypadku nieprawidłowego parkowania. Art. 130a ustawy Prawo o ruchu drogowym mówi:
Pojazd może być unieruchomiony przez zastosowanie urządzenia do blokowania kół w przypadku pozostawienia go w miejscu, gdzie jest to zabronione, lecz nieutrudniającego ruchu lub niezagrażającego bezpieczeństwu
Pojazd unieruchamia Policja lub straż gminna (miejska)
W przypadku, gdy pojazd został zaparkowany w miejscu niedozwolonym i stosownie opisanym znakiem zakazu postoju lub zatrzymywania się, funkcjonariusz ma prawo zastosować różne kary. W zależności od regionu i zaleceń komendanta, występują różne praktyki.
Przykładowo, poznańscy strażnicy miejscy zostawiali za wycieraczką pisemne ostrzeżenie i przypomnienie o konieczności przestrzegania przepisów. Zdarzają się również przypadki pisemnego wezwania kierującego do stawiennictwa w siedzibie straży, gdzie łamiący przepisy może zostać postawiony do odpowiedzialności finansowej za popełniony czyn. Należy mu jednak przedstawić dowód w sprawie. To zazwyczaj dokumentacja fotograficzna z miejsca zdarzenia. Czasem kończy się na pouczeniu, a innym razem na mandacie w wysokości od 100 do 500 złotych.
O nowych mandatach i tworzącym się właśnie taryfikatorze na rok 2022 piszemy na bieżąco na stronie głównej gazety.pl
Są jednak miejsca newralgiczne, gdzie kierowcy nic sobie nie robią z zakazów zatrzymywania i postoju. Tam straż miejska regularnie prowadzi akcję zakładania blokad, by odstraszyć innych od pozostawiania samochodu w takim miejscu. Dotyczy to zazwyczaj punktów znajdujących się blisko przejścia dla pieszych i ograniczających pole widzenia lub ścieżek rowerowych, gdzie może dojść do kolizji jednośladu z autem.
Widok żółtych, metalowych urządzeń na kołach źle zaparkowanych maszyn działa wychowawczo na pozostałych. Prosta psychologia.
Ponadto, instalacja blokady skraca do minimum drogę biurokratyczną. By ruszyć w dalszą drogę, kierowca musi skontaktować się z numerem podanym na kartce włożonej za wycieraczkę i poczekać na przyjazd patrolu. Mandat lub pouczenie zostanie wystawione na miejscu, bez konieczności stawienia się w siedzibie Straży Miejskiej. Postępowanie prowadzone drogą korespondencyjną okazuje się dla funkcjonariuszy nie tylko kosztowne, lecz również czasochłonne. Procedura zamknięcia postępowania może trwać nawet kilkanaście miesięcy.
Warto też wiedzieć, że zdjęcie blokady we własnym zakresie może być kosztowne i skończyć się w więzieniu. Uszkodzenie metalowego urządzenia wiąże się z konsekwencjami za zniszczenie mienia. Przywłaszczenie blokady oznacza skierowanie sprawy do sądu, orzeczenie grzywny, aresztu, a w skrajnej sytuacji 5-letni pobyt w więzieniu.
Co ciekawe, takie sytuacje wcale nie należą do rzadkości. Tylko w zeszłym roku w Warszawie skradziono cztery blokady.
Założenie blokady nie wiąże się automatycznie z nałożeniem mandatu. Sprawcy przysługuje prawo do odwołania się w terminie 7 dni od otrzymania mandatu. Następnie sprawa trafia do sądu, który może orzec bez udziału kierującego o winie lub niewinności, co wiąże się z uchyleniem kary nałożonej przez funkcjonariusza.