Więcej raportów z rynku motoryzacyjnego znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.
Pytanie na dziś brzmi: ile jest płynu w płynie? I choć może brzmieć ono nieco żartobliwie, inspektorzy UOKiK potraktowali je maksymalnie poważnie. Właśnie dlatego wybrali 8 zimowych płynów do spryskiwaczy, a następnie zbadali każdy z nich w swoim laboratorium. Tak, to brzmi trochę jak zapowiedź kolejnego materiału w programie Top Gear prowadzonym przez trzy brytyjskie legendy. Tym jednak razem kierowcy nie mogą się spodziewać serii żartów i nietypowych odkryć, a serii twardych wskaźników.
Co sprawdzali inspektorzy UOKiK? Skupili się na tym czy producent nalewa właściwą ilość płynu do opakowania, jak wygląda deklarowana temperatura krystalizacji w zderzeniu z rzeczywistością, ile w płynie jest metanolu oraz jak... funkcjonalne jest opakowanie.
Na początek mamy dobrą informację. Otóż żaden z producentów nie oszukuje na objętości netto. Badania wykazały, że ilość płynu w pojemniku w każdym przypadku była dokładnie taka sama, jak ta podawana przez producenta na etykiecie. Po drugie badanie UOKiK wykazało jeszcze jedną prawidłowość. Cena nie zawsze przekłada się na najwyższą jakość. I najlepiej pokazuje to zwycięzca zestawienia.
Płyn, który zajął pierwsze miejsce w teście UOKiK, został wyceniony na 5 zł – przy czym najdroższy na liście kosztował 8 zł, a najtańszy 2,75 zł. I choć jego cena plasuje się po środku skali, badania wykazały że charakteryzuje się najniższą temperaturą krystalizacji. Według informacji producenta powinien zamarznąć dopiero przy -20 stopniach Celsjusza. W rzeczywistości zamarzał przy -24,8 stopnia. Niższa od deklarowanej temperatura krystalizacji jest prawie standardem. Tylko jeden z płynów (na marginesie najtańszy) zamarza przy -18,5 stopnia, a nie -22 stopniach jak twierdzi etykieta.
Trzeci wniosek płynący z badania jest taki, że już dawno metanol przestał być bazą do tworzenia zimowych płynów do spryskiwaczy. Związek był wykryty tylko w dwóch środkach, przy czym jego skład był marginalny. W pierwszym przypadku był mniejszy niż 0,1 proc., a w drugim wynosił dokładnie 0,5 proc. Co ciekawe, wyższy skład metanolu miał jeden z najdroższych płynów w zestawieniu. Czemu eliminowanie metanolu jest tak ważne? Po pierwsze można się nim zatruć. Po drugie chodzi o walory... zapachowe. Przy mocnej bazie z metanolu trudniej pozbyć się przykrego odoru w czasie pracy spryskiwacza.
Ostatnim z kryteriów badawczych była funkcjonalność opakowania. I to chyba pole, w którym producenci mają najwięcej do zrobienia. Najlepiej wypadła szczelność – każdy z płynów był szczelnie zamknięty. Poza tym tylko 3 na 8 płynów posiadały lejek do nalewania, a do tego aż cztery były wyposażone w rączkę w górnej części opakowania. Inspektorzy zwrócili uwagę na jeszcze jeden fakt. Żaden z zimowych płynów do spryskiwaczy nie był właściwie zabezpieczony przed dziećmi. Poprzez właściwe zabezpieczenie przed dziećmi UOKiK rozumie chociażby nakrętkę typu naciśnij i odkręć.