Więcej porad dotyczących prawidłowego ogumienia znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.
Bardzo często jest tak, że kierowcy widząc oznaczenie M+S na oponach w aucie uważają, że są one gotowe na trudne warunki drogowe. To jednak spory błąd. Symbol M+S oznacza bowiem nic innego, jak mud and snow, czyli pisząc po polsku błoto i śnieg. W takich warunkach ogumienie powinno gwarantować nieco lepszą trakcję. Czemu użyliśmy słowa powinno? Bo problem z M+S jest taki, że nie ma żadnej standaryzacji tego symbolu na oponach. Nie wymaga on badań homologacyjnych, a więc jest autorytarnie nadawany przez producenta. O tym na ile przekłada się na przyczepność, kierowca przekona się w czasie jazdy.
Z symbolem M+S jest związany jeszcze jeden pewnik. Jego pojawienie się nie oznacza jeszcze, że kierowca może śmiało poruszać się w tych rejonach, w których zimą stosowanie opon zimowych jest obowiązkowe – np. austriackie Alpy. Tam policjanci będą wymagać homologacji zimowej – homologacji, której opony M+S prawdopodobnie nie mają. Jakie ogumienie posiada odpowiedni certyfikat? Zimówki lub wielosezonówki, które na ścianie bocznej posiadają symbol 3PMSF – jest wyraźnie widoczny i pojawia się on zaraz obok rozmiaru oraz kodu DOT.
3PMSF, czyli de facto Three Peak Mountain Snow Flake, a mówiąc po polski symbol śnieżynki na tle trzech szczytów górskich.
Czemu symbol 3PMSF jest honorowany, a M+S już nie? Powód ku temu jest dość oczywisty. 3PMSF jest symbolem europejskim. Standaryzacja jego stosowania ma zatem z góry określone wymogi, a do tego jest sprawdzana przez organy unijne. A jako że uzyskanie homologacji 3PMSF musi być poprzedzone wyczerpującymi testami, kierowca otrzymuje pewność, że jego samochód powinien trzymać się nawierzchni nawet w najtrudniejszych warunkach drogowych – w tym na śniegu, lodzie czy błocie pośniegowym.
Warto pamiętać też o tym, że podczas jazdy zimą symbol M+S jest niewystarczający nie tylko w tych rejonach, w których wymagane są opony z pełną homologacją zimową. Może się okazać niewystarczający także w każdych innych warunkach – chociażby w mieście w czasie intensywnych opadów śniegu. W najlepszej opcji dalsza jazda nie będzie możliwa, bo auto się np. zakopie. W najgorszym przypadku dojdzie do kolizji, bo koła stracą kontakt z nawierzchnią i dojdzie do poślizgu kół. Wtedy kierowca poniesie koszty naprawy pojazdu, a do tego może ponieść odpowiedzialność większą, gdy któryś z pasażerów ucierpi w zdarzeniu.