Interesujesz się bezpieczeństwem ruchu drogowego? Więcej wiadomości znajdziesz na gazeta.pl
Decyzja, którą podjął dwa dni temu (27 października 2021 r.) kierujący Nissanem Note zaskoczyła chyba nawet jego. A z całą pewnością nie spodziewał się takich skutków. Teraz piszą o nim belgijskie media. Mężczyzna wraz z żoną i małym dzieckiem próbował pokonać zwodzony most w belgijskim Leuven, mimo że ten zaczął się podnosić.
Samochód zatrzymał się dokładnie w połowie podnoszącego się elementu, ale most nie. Kąt, pod którym znajdowało się auto, nieuchronnie zbliżał się do pionu. W pewnym momencie Nissan zaczął się zsuwać na dół. Efektem spotkania z ziemią było dachowanie. Na szczęście delikatne, dlatego nikt w środku nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Kolizja ze zwodzonym mostem z zewnątrz wyglądała spektakularnie. Wiemy, to bo nagrał ją telefonem jeden z gapiów. Teraz lokalne media dywagują, czy kierowca wjechał na most na czerwonym świetle. Nie ma na to żadnych dowodów, ale takie jest najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie niebezpieczeństwa, na które naraził całą rodzinę.
Najpewniej właściciel samochodu myślał, że jeszcze zdąży przejechać. Mylił się. Później pewnie miał nadzieję, że obsługa lub jakiś automatyczny system zatrzyma proces podnoszenia się mostu. Dlatego czekał nieruchomo na moście, zamiast próbować jak najszybciej wycofać. To również się nie wydarzyło. Być może po prostu osłupiał z przerażenia.
Sfilmowana sytuacja nieodparcie kojarzy nam się z kierowcami nagminnie pokonującymi szlabany opuszczone przed kolejowymi torami. Logika nakazuje, żeby tego nie robić, jednak ich zachowanie jej przeczy. Na całe szczęście w Polsce jest niewiele zwodzonych mostów.