Więcej o nowościach prawnych piszemy też w serwisie Gazeta.pl.
Współczesne samochody są wyposażane w serię czujników, radarów i kamer. Co się dzieje z danymi przez nie zbieranymi? Tak właściwie to nie do końca wiadomo. Wiadomo natomiast, że elektronizację pojazdów postanowili wykorzystać włodarze Unii Europejskiej. W efekcie zaprezentowali właśnie projekt rozporządzenia regulującego stosowanie w samochodach tzw. "czarnych skrzynek". I co ciekawe, projekt bardzo szczegółowo wylicza wszystkie te informacje, które zapisywać będzie pokładowy rejestrator EDR.
Jakie dane zapiszą się w pamięci "czarnej skrzynki"? Do listy dotarł Autokult. A wśród najważniejszych elementów znajdzie się m.in.:
Zarówno ilość zapisywanych elementów, jak i szczegółowość danych są zaskakujące. Czemu ma zatem służyć zbieranie tych informacji? Unia Europejska zasłania się zbiorczym pojęciem bezpieczeństwa – a konkretnie statystykami pozwalającymi na przeciwdziałanie wypadkom. W praktyce zapis rejestratora EDR może pomóc np. rozstrzygnąć winę w wypadku. Motoryzacyjny czarnowidz zobaczy jednak dużo szerszy krąg potencjalnego zastosowania. Bo z czasem dane zbierane przez "czarną skrzynkę" mogą służyć śledzeniu zachowań kierowców i chociażby napiętnowaniu rażących wykroczeń.
W takiej perspektywie nietrudno wyobrazić sobie kiedyś taki scenariusz, że wystarczy że kierowca w drodze do pracy przekroczy dozwoloną prędkość, a mandat trafi bezpośrednio do... jego skrzynki pocztowej. Nie będą potrzebni policjanci!
W tym punkcie kluczowe znaczenie mają jeszcze dwa aspekty. Po pierwsze powyższa lista jest jedynie propozycją, która będzie podlegać konsultacjom. A to oznacza, że niektóre elementy mogą z niej zniknąć lub pojawić się dodatkowe. Po drugie bardzo ważny jest sposób odczytywania danych. Aby chronić kierowców włodarze UE nie chcą, aby urządzenia EDR dawały możliwość zdalnego odczytywania informacji. Dostęp do danych ma być możliwy wyłącznie za pomocą komunikacji przewodowej i to też dopiero po odryglowaniu zamków w pojeździe.
Unia Europejska nie ma zamiaru czekać z wprowadzeniem nowych regulacji w życie. I pierwszym punktem zwrotnym stanie się 6 lipca 2022 roku. To wtedy – jak informuje Autokult – "czarna skrzynka" będzie musiała się znaleźć w każdym modelu na nowo homologowanym na terenie UE. Oznacza to przede wszystkim kolejne generacje aut wprowadzone na rynek po tej dacie. Urządzenie rejestrujące stanie się standardem w każdym fabrycznie nowym pojeździe sprzedawanym na terenie Unii 7 lipca 2024 roku.
Co niezwykle ważne, Unia Europejska nie ma zamiaru zatrzymywać się na czarnych skrzynkach. Bo lista wyposażenia obowiązkowego poszerzy się także o serię dodatkowych systemów bezpieczeństwa. Według zakulisowych informacji obowiązkowe w przyszłym roku może się stać także inteligentne dostosowywanie prędkości do ograniczeń ustawianych przy drogach, monitorowanie uwagi kierowcy, awaryjny sygnał stopu, wykrywanie obiektów przy cofaniu, zaawansowany system hamowania czy system utrzymywania pojazdu na pasie ruchu. I zmiana w pewnym sensie może cieszyć kierowców. Wzrośnie poziom bezpieczeństwa jazdy i wyposażenia pojazdów. Niestety każdy kij ma dwa końce. A tu drugim końcem są kwestie finansowe...
Producentom motoryzacyjnym obecnie nie brakuje powodów do zmartwienia. Nie mogą produkować aut, bo brakuje półprzewodników. A skoro nie mogą produkować, nie są też w stanie zarabiać tyle, ile by chcieli. A skoro kasy koncernów stają się coraz bardziej puste, nie mają one zamiaru robić kierowcom prezentów w postaci całej serii nowych systemów bezpieczeństwa. Za każde z urządzeń kupujący zapłacą ze swojej kieszeni. Tak długa lista nowego wyposażenia obowiązkowego może sprawić, że ceny samochodów wzrosną o kwoty liczone w tysiącach złotych.
O ile kierowca poszukuje auta luksusowego, taką podwyżkę przełknie. Gdy jednak postanowi kupić małe auto miejskie, pojawi się poważny problem, bo skok ceny może być naprawdę znaczący...