Na rynku motoryzacyjnym od miesięcy trwa patowa sytuacja. Na parkingach i w fabrykach stają samochody, które teoretycznie są gotowe do jazdy, ale nie mogą zostać sprzedane. Powodem jest brak półprzewodników i mikroprocesorów, bez których w aucie nie będę działały kluczowe funkcje lub systemy bezpieczeństwa.
Taki stan rzeczy sprawił, że sytuacja na rynku samochodów nowych wywróciła się do góry nogami. Klienci na zamówione przez siebie auta muszą czekać nawet rok, a często producenci decydują się na wydanie "wybrakowanego" o jakiś element samochód, aby dodać go w przyszłości, gdy będzie już dostępny. Sytuacja sprawiła też, że wartość auta zaraz po zakupie niemal nie spada, a wręcz utrzymuje się na niezmienionym poziomie.
Gwałtownie drożeją z kolei auta używane, szczególnie kilkuletnie, choć reguły nie ma. Klienci, którzy nie mają szansy na zakup pojazdy z salonu przeczesują portale internetowe i komisy w poszukiwaniu wciąż jeszcze stosunkowo nowych, dwu lub trzyletnich samochodów w idealnym stanie i z niskim przebiegiem. Pomimo sporego wzrostu cen i tak jest na nie ogromny popyt, co dodatkowo wpływa na podwyżki.
Wielu kierowców zastanawia się zatem, czy spieszyć się z zakupem auta, czy czekać aż sytuacja na rynku wróci do normy. Niestety nie mamy dobrych wieści. Jak wynika z raportu firmy Exact Systems zajmującej się kontrolą jakości w przemyśle samochodowym, do którego dotarła "Rzeczpospolita", obniżek cen i cyklicznych wyprzedaży rocznika tym razem nie będzie. Powód jest prosty, wysoki popyt się utrzyma pomimo wciąż niskiej podaży na rynku.
Co więcej, wzrost cen popularnych samochodów 2022 roku jest nieunikniony. Eksperci szacują, że segment marek popularnych zanotuje w przyszły roku podwyżkę cen na poziomie ok. 15 proc. względem 2021 roku. Jeszcze większych wzrostów cen możemy spodziewać się wśród samochodów marek premium - te podrożeją nawet o 25 proc. Kryzys w branży moto uderzy więc po kieszeni każdego kupującego.
Co ważne, specjaliści z Exact Systems nie są w swoich ocenach osamotnieni. Zdaniem firmy Carsmile zajmującej wynajmem aut na abonament, nowe samochody w przyszłym roku podrożeją średnio o ok. 15 lub - co bardziej prawdopodobne - nawet 20 proc. Przy czym wzrost tych cen będzie stale utrzymywał się do końca przyszłego roku. Co więcej, zdaniem Michała Knittera, wiceprezes Carsmile, z którym rozmawiała "Rz", zamówienia na nowe pojazdy złożone w grudniu br. zostaną zrealizowane dopiero pod koniec 2022 roku. I to po znacznie wyższych cenach niż obecnie.
Warto też zauważyć - co zaznaczają eksperci - że z powodu kryzysu ceny nie są już podnoszone przez producentów raz lub dwa razy w roku, ale są rozłożone na cały rok. Oznacza to, że możemy spodziewać się niewielkiego wzrostu cen w cennikach, ale powtarzającego się nawet co kilka tygodni.
Eksperci zauważają, że trudna sytuacja na rynku aut nowych w oczywisty sposób odbija się na rynku samochodów używanych. Innymi słowy, ceny samochodów z drugiej czy trzeciej ręki stale rosną. Z danych sieci autokomisów AAA Auto przytaczanych przez "Rz" wynika, że w tym roku liczba ofert zmalała już o 43 tys. sztuk, a średnia cena samochodu na polskim rynku wtórnym z ok. 20 tys. zł w sierpniu wzrosła do 21,9 proc. we wrześniu. To podwyżka o prawie 10 proc. miesiąc do miesiąca. Co gorsza, liczba ofert na rynku wtórnym będzie spadać, co oczywiście dalej będzie odbijać się na cenach używanych pojazdów.