Porady z zakresu prawa, w tym drogowego znajdziesz też w serwisie Gazeta.pl.
Wysokie mandaty za przekroczenie prędkości proponowane przez rząd przerażają kierowców? Tak, z pewnością tak. Warto jednak wiedzieć o tym, że i dziś konsekwencje zbyt szybkiej jazdy mogą być drastyczne. Jazda o co najmniej 51 km/h więcej od dopuszczalnego limitu w mieście oznacza 500 zł mandatu, 10 punktów karnych i utratę prawa jazdy na 3 miesiące. 51 km/h powyżej ograniczenia to dużo. Różnica może jednak znacznie stopnieć w sytuacji, w której kierowca nie dostrzeże, że... znak B-34 tak naprawdę stoi przed każdym skrzyżowaniem. Jest niewidzialny, ale może zadecydować o odebraniu uprawnień.
No dobrze, ale jak to wygląda w praktyce? Wyobraźmy sobie, że auto porusza się jedną z większych, miejskich arterii. Dopuszczona prędkość na niej to powiedzmy 80 km/h. Kierowca jedzie nieco szybciej, bo 102 km/h. To oznacza, że w razie kontroli drogowej otrzyma od 100 do 200 zł mandatu i 4 punkty karne. W sytuacji, w której minie jednak skrzyżowanie, sytuacja zmienia się i to w sposób diametralny. Bo skrzyżowanie odwołuje wyższe ograniczenie prędkości (działa jak "niewidzialny" znak B-34 "Koniec ograniczenia prędkości").
Po minięciu skrzyżowania dozwolona szybkość to 50 km/h. W efekcie kierowca automatycznie przekracza dozwoloną szybkość jazdy nie o 22, a 52 km/h. A to oznacza, że w razie pomiaru prędkości przez funkcjonariuszy i zatrzymania na drodze, otrzyma solidny mandat i może pożegnać się z prawem jazdy.
Żebyśmy mieli jasność, nie krytykujemy stróżów prawa za to, że korzystają z tych uprawnień. Wiedząc jednak, że polscy kierowcy z dość dużą dozą nonszalancji traktują ograniczenia prędkości, zalecamy im raczej uwagę i baczne przyglądanie się prędkościomierzowi podczas jazdy w mieście.
Ograniczenie prędkości co do zasady ma charakter punktowy. Może zatem zostać powtórzone po przejechaniu skrzyżowania, ale nie musi. A to jeszcze nie koniec. Bo tak naprawdę nie tylko skrzyżowania odwołują ograniczenie prędkości. Identyczna zasada działa po wjechaniu w teren zabudowany (znak D-42) czy strefę zamieszkania (znak D-40).
I choć sytuacja prawna "niewidzialnego" znaku B-34 staje się coraz jaśniejsza, warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie. Bo nie każde połączenie dróg jest skrzyżowaniem, a tylko skrzyżowanie oznacza koniec wyższego ograniczenia prędkości. Czym jest skrzyżowanie? To według art. 2 pkt 10 ustawy Prawo o ruchu drogowym połączenie dwóch jezdni o nawierzchni asfaltowej. Wymogu tego nie będzie zatem spełniać miejsce, w którym droga gruntowa łączy się z drogą asfaltową, droga łączy się tylko z lewą jezdnią drogi dwujezdniowej, jezdnia krzyżuje się z wiaduktem czy pojawia się dojazd do posesji lub parkingu.
Skrzyżowanie jest nie tylko "niewidzialnym" znakiem B-34. To tak naprawdę "niewidzialny" znak B-42 "Koniec zakazów". Odwołuje tym samym wszystkie wcześniejsze zakazy, a w tym skrętu, postoju, zatrzymywania się czy nawet używania sygnałów dźwiękowych. Skrzyżowanie nie zadziała tak naprawdę przede wszystkim na jeden znak – a jest nim B-43 "Strefa ograniczonej prędkości". Do jego odwołania konieczna jest tablica B-44 "Koniec strefy ograniczonej prędkości".