Zainteresował Cię ten temat? Więcej informacji ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Wiosną tego roku Bugatti Centodieci przechodziło testy na torze Nurburging, a później zostało zabrane do Ameryki w środku lata, aby sprawdzić, jak sobie radzi w upałach. 27-osobowy zespół spędził w USA trzy tygodnie.
Zarówno zespół, jak i auta zostali poddani ekstremalnym warunkom. Podróż rozpoczęła się w Kalifornii i pokonali trasę 800 km na pustynię w Arizonie. Po drodze konwój – w skład, którego wchodziły również trzy Chiron Pur Sports i cztery Chiron Super Sports – wspiął się na Mount Lemon, pokonywał wyboiste drogi i musiał znosić zwykły ruch uliczny. Oczywiście nie było tak źle. Zespół mógł również przejechać się z prędkością 320 km/h po zamkniętej drodze.
Chociaż brzmi to bardzo atrakcyjnie, to wszystkie modele były poddane w rzeczywistości testom. Każdy z nich był wyposażony w 200 czujników, które zbierały dane, aby następnie zespół mógł je przeanalizować. Głównie sprawdzano jak w wysokich temperaturach radziły sobie takie elementy jak podwozie, silnik, skrzynia biegów oraz jak wygląda zarządzanie temperaturą i funkcjonowanie elektryki. Bugatti Centodieci był testowany w około 45 stopniach Celsjusza.
Testy zakończyły się sukcesem. Zatem Centodieci z 1600 KM mocy może przejść do kolejnych testów. Samochód będzie poddawany końcowym jazdom z dużą prędkością, aby sprawdzić swoją elektronicznie ograniczoną prędkość maksymalną 380 km/h. Limitowana edycja będzie musiała również ukończyć testy wytrzymałościowe na dystansie 30.000 km, zanim otrzyma ostateczny certyfikat.