Za przegląd samochodu zapłacimy więcej? Możliwa podwyżka cen i to prawie dwukrotna

Cena przeglądu zwykłego samochodu osobowego wynosi obecnie łącznie 99 zł. Niebawem jednak może się ona zmienić. Podwyżki domagają się stacje diagnostyczne, bo ustalonej przez rząd stawki nie zmieniono od 17 lat.
Zobacz wideo Osoby wycinające filtry DPF w swoich samochodach, często nie myślą, że w ten sposób trują przede wszystkim siebie i swoich bliskich

Obowiązkowy przegląd techniczny auta to przymus, z którym raz do roku musi pogodzić się każdy właściciel auta. A skoro na badanie musimy się udać to kwota, jaką będziemy musieli zostawić u diagnosty też jest sztywno ustalona.

Obecnie płacimy 99 zł rocznie

Konkretnie cena przeglądu została zatwierdzona rozporządzeniem uchwalonym we wrześniu 2004 roku. W przypadku zwykłego samochodu osobowego (bez instalacji LPG) wynosi ona 98 zł brutto + 1 zł opłaty ewidencyjnej. Kierowca zostawia więc na stacji diagnostycznej 99 zł każdego roku.

To stosunkowo niewiele, zdecydowanie mniej niż płacą kierowcy z innych krajów w Unii Europejskiej (przeważnie kilkadziesiąt euro). Co więcej, wysokość opłaty nie zmieniła się przez 17 lat, a w tym czasie ceny większości produktów i usług poszybowały w górę.

Diagności chcą podwyżek

O zwiększeniu tej opłaty w mediach mówi się już od ponad roku. Właściciele stacji diagnostycznych wypowiadają się niemal jednogłośnie, że cena za wykonanie przeglądu technicznego powinna być dziś większa. Teraz Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów postanowiła zebrać podpisy pod prośbą o zmianę wysokości opłaty.

Jak donosi serwis Autokult, na ten moment do PISKP zgłosiło się 477 diagnostów, którzy popierają akcję, a gdy zbieranie deklaracji dobiegnie końca PISKP zwróci się do rządu z oficjalnym postulatem. Chodzi oczywiście o podwyższenie opłaty, która po zmianie powinna wynosić 150 zł netto, czyli 184,5 zł brutto (dla auta osobowego).

Zdaniem Marcina Barankiewicza, prezesa zarządu Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów cytowanego przez portal, taka właśnie kwota "pokrywałaby zmiany gospodarcze, jakie zaszły w ciągu ostatnich 17 lat".

Jak tłumaczy Barankiewicz podwyżka jest konieczna, bo od 17 lat zdecydowanie zwiększyło się wynagrodzenie pracowników stacji diagnostycznych, a pensja minimalna skoczyła kilkukrotnie. Aby pokryć miesięczną (minimalną) wypłatę tylko jednego pracownika w 2004 roku trzeba było wykonać 8 badań, a dziś potrzeba ich już 28. Dodatkowo wzrosły również pozostałe koszty utrzymania stacji diagnostycznych (m.in. media, czynsz). 

Sytuacja przedsiębiorców prowadzących stacje kontroli pojazdów jest bardzo trudna. By zatrudnić diagnostę o odpowiednich kwalifikacjach, opłacić podatki, media i czynsz, a także dbać o jakość używanych urządzeń, trzeba wydać znacznie więcej niż przed laty. Z tego powodu już niebawem należy spodziewać się fali bankructw firm, które nie prowadzą innej działalności niż kontrola pojazdów

- mówi Marcin Barankiewicz cytowany przez Autokult.

Ministerstwo nie mówi "nie"

Od roku rząd pracuje nad zmianami w systemie badań technicznych pojazdów, które dostosują wymogi do regulacji unijnych. Nowe przepisy powinny pojawić się w styczniu 2022 roku, dlatego dla diagnostów to dobry moment, aby przestawić resortowi infrastruktury swoje postulaty. Być może rząd uwzględni je przy okazji przygotowywania nowych przepisów. Czy i - jeśli tak - o ile wzrosną opłaty, tego na razie nie wiemy. 

Zdaniem PISKP, cena badania diagnostycznego powinna być uzależniania od zmieniających się warunków gospodarczych. Izba uważa, że najlepiej byłoby powiązać ją np. ze wskaźnikiem inflacji lub od minimalnego wynagrodzenia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.