Motoryzacyjne nowości znajdziesz też na stronie głównej Gazeta.pl
Uliczne wyścigi są nielegalne, ale mimo to w wielu krajach cieszą się dużą popularnością. Entuzjaści motoryzacji spotykają się wieczorami by obserwować lub brać udział w wyścigach, które najczęściej polegają na sprincie po prostym odcinku publicznej drogi. To okazja do tego, by popisać się osiągami auta i umiejętnościami kierowcy. Lub głupotą. Kierowca Golfa R może chwalić się tym drugim.
Na zamieszczonym w sieci nagraniu widać przygotowania do ulicznego wyścigu typu drag race - czyli dynamicznego startu i wyścigu na prostej. W szranki z pomarańczowym BMW serii 1 coupe stanął niebieski Volkswagen Golf R. Większa część publiczności zapewne stawiała na zwycięstwo Golfa ze względu na napęd na cztery koła (BMW ma napęd na tylną oś). I tak by się pewnie stało gdyby nie fakt, że kierowca Golfa pojechał do tyłu, zamiast do przodu. A przy okazji staranował samochód, który czekał za nim w kolejce do następnego wyścigu. Wcześniej jednak puścił widowiskową "marchewkę" z wydechu. Na szczęście za samochodem nie było nikogo z widzów.
W internecie pojawiło się sporo szydzących komentarzy typu:
So R is not for Race?
Nagranie z nietypowej wyścigowej stłuczki możecie zobaczyć tutaj.
A podobnym Golfem (choć bez takich przygód) jeździliśmy w 2017 roku. Poniżej znajdziecie test tego samochodu: