Sytuacja na rynku samochodów jest coraz trudniejsza. Klienci chcą kupować nowe auta, ale producenci nie mają z czego ich produkować. Powodem jest brak dostępności półprzewodników. Czas oczekiwania na niektóre modele wynosi nawet rok. Skoda ma na tyle poważne problemy, że mówi o całkowitym wstrzymaniu produkcji do końca roku.
Pandemia, z którą mamy do czynienia od ponad półtora roku (przynajmniej w Europie) sprawiła, że zobaczyliśmy jak kruchy jest obecnie stosowany system dostaw. Wirtualne magazyny oraz dostawy Just in Time okazały się schematem wadliwym. Brak magazynowych zapasów, doprowadził do kryzysu w świecie motoryzacji. Z kolei brak półprzewodników wymusił na producentach wydłużenie czasu oczekiwania na samochody, a nawet wstrzymanie produkcji niektórych modeli.
Więcej o braku dostępności półprzewodników przeczytacie tutaj:
Półprzewodniki to przecież nie tylko samochody, choć cyfryzacja motoryzacji i montowanie w nowych pojazdach coraz większej ilości elektroniki nie są sprzymierzeńcem trudnej sytuacji na rynku. Ale półprzewodników potrzebują również komputery, laptopy, tablety, smartfony i wszystkie urządzenia elektroniczne, na które popyt znacznie wzrósł od początku pandemii.
Skoda znalazła się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Marka liczyła na szybkie opanowanie kryzysowej sytuacji, więc wyprodukowała część samochodów "na zapas". Ale wyprodukowała je tylko częściowo na zasadzie "jak przyjdą półprzewodniki, to je dokończymy". Tylko że półprzewodniki nie przyszły, a marka została z pełnymi placami niekompletnych samochodów, których w takim stanie nie da się sprzedać. Nie wiadomo jednak o jaką liczbę chodzi - czy mowa o kilkudziesięciu autach, czy o tysiącach niekompletnych pojazdów. Producent zamroził w ten sposób spory kapitał. Dodatkowo musi liczyć się z reakcjami klientów, którzy mogą mieć obawy związane z zakupem samochodu, który przez kilka miesięcy stał na placu w oczekiwaniu na części.
Potwierdziła to Klaudyna Gorzan odpowiedzialna za PR marki Skoda w Volkswagen Group Polska. W rozmowie z Instytutem Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar powiedziała, że marka przechowuje "znaczną liczbę niekompletnych samochodów, na które czekają klienci". Póki co fabryki mają się skupić na jak najszybszym skompletowaniu już wyprodukowanych pojazdów i dostarczeniu ich do klientów. Stąd decyzja o ograniczeniu lub wręcz wstrzymaniu produkcji nowych pojazdów.
Skoda wydała oficjalne oświadczenie, z którego wynika, że od przyszłego poniedziałku 18 października, marka mocno ograniczy produkcję we wszystkich trzech czeskich fabrykach (w miastach Mladá Boleslav i Vrchlabí oraz we wsi Kvasiny). Mówi się wręcz o możliwej konieczności jej całkowitego wstrzymania.
Już w zeszłym roku producenci wyprodukowali mniej samochodów, niż planowali. Wszystko wskazuje na to, że statystyki za 2021 będą jeszcze gorsze. Czeski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego szacował, że Skoda w tym roku wyprodukuje 1,3 mln samochodów. Prognoza już stopniała do 1,15 mln, a biorąc pod uwagę wstrzymanie produkcji, nawet ta liczba może się okazać niemożliwa do spełnienia.
W takiej sytuacji producenci mają dwa rozwiązania. Albo cierpliwie czekać na części, albo wprowadzić do sprzedaży samochody bez niektórych funkcji. W Europie producenci raczej stawiają na pierwszą opcję, ale w Ameryce Południowej do kierowców trafiają samochody, które wyglądają jak z lat 90. Media na całym świecie obiegły zdjęcia Volkswagen Foxa z Brazylii, któremu... wycięto ponad sześciocalowy ekran i system multimedialny. Tamtejszy oddział marki stwierdził, że trzeba pójść na kompromis.
Więcej o tym przeczytacie tutaj:
Producenci nie mogą znaleźć wspólnej wersji wydarzeń w kwestii półprzewodników. Jedni mówią, że już niedługo będzie lepiej, inni - że sytuacja się nie zmieni. Powstają jednak kolejne fabryki, które mają uzupełnić braki w dostawach poszczególnych komponentów. Pytanie tylko, czy ich produkcja nadąży za stale rosnącym popytem na półprzewodniki.