Codzienność w ostatnich dwóch dekadach dość mocno... przyspieszyła. A to oznacza, że nie tylko zaczynamy gubić dni i tygodnie, ale także zapominamy o naszych podstawowych obowiązkach. Jedną z takich czynności jest regularne zaglądanie pod maskę. I nie chodzi o wzrokową kontrolę silnika, a trwające kilkanaście sekund sprawdzenie poziomu oleju. Procedura nie jest skomplikowana. Wystarczy ustawić auto na prostej powierzchni i na zimnym silniku wyjąć tzw. bagnet. Konieczne jest jego przetarcie, schowanie i ponowne wyjęcie. Poziom oleju powinien znajdować się między kreskami wskazującymi wartość maksymalną i minimalną.
Poziom oleju w silniku warto sprawdzać co kilka tankowań. Procedura trwa kilkanaście sekund, a do jej wykonania kierowca potrzebuje zaledwie... chusteczki higienicznej. Z drugiej strony może ona uchronić przed remontem wartym kilka czy kilkanaście tysięcy złotych.
Brak kontroli poziomu oleju może być ekstremalnie groźny. A najlepiej pokazuje to taki przypadek. We współczesnych samochodach liczy się oszczędność masy. A to oznacza np., że producenci stosują coraz mniejsze miski olejowe. One w mniejszym stopniu dociążają auto, ale też są bardziej wrażliwe na ewentualne ubytki środka smarnego. Może zatem dojść do sytuacji, w której niewielki ubytek w niewielkiej misce stanie się groźny – a kierowca nie będzie nawet o tym wiedział, bo przy niewielkim ubytku czujnik poziomu oleju nie zareaguje. Skutkiem takiej sytuacji może być w skrajnym przypadku przegrzanie silnika lub jego zatarcie.
Regularna kontrola poziomu oleju to oczywiście jedno. Drugą kwestią jest uzupełnianie ewentualnych ubytków. Tylko w ten sposób kierowca będzie w stanie właściwie chronić przed czynnikami eksploatacyjnymi silnik i jego osprzęt – w postaci turbosprężarki chociażby. Po trzecie właściciel auta powinien też reagować na zbyt częste i zbyt duże dolewki środka smarnego. Mogą one bowiem świadczyć o występowaniu poważnej usterki w silniku. Jaki ubytek jest ubytkiem zbyt dużym? Ciężko konkretnie powiedzieć. Jednostki napędowe w naturalny sposób mogą spalać niewielkie ilości oleju. Alarmujący powinien być jednak już litr dolany po pokonaniu 1000 km.
Czwartą kwestią jest konieczność regularnej wymiany oleju. Kierowca co 10 – 15 tys. km, ewentualnie raz w roku powinien pojawić się u mechanika. Zalanie silnika świeżym olejem poprawia smarowanie i chłodzenie. Środek w miarę eksploatacji pod wpływem zanieczyszczeń i temperatury wyraźnie gęstnieje. Drugą kwestią jest wymiana filtra oleju. Serwis olejowy kosztuje przeciętnie jakieś 200 – 300 zł.