Kierowcy z prawem jazdy B już cieszyli się z nowych uprawnień. Ministerstwo się rozmyśliło

W 2021 r. każdy kierowca z prawem jazdy B miał uzyskać nowe uprawnienia. Pod dwoma warunkami bez dodatkowych kursów i wymiany prawa jazdy mieliśmy jeździć znacznie cięższymi autami. "Miał" jest tu jednak kluczowe.

O nowych uprawnieniach było głośno przede wszystkim w zeszłym roku, kiedy zapowiedziano je na połowę 2021 r. Zaraz będziemy mieli już październik, a dla kierowców nic się nie zmieniło. Dlaczego? Ministerstwo Infrastruktury wycofuje się ze zmian, które wcześniej samo zaproponowało. Chodzi o możliwość prowadzenia niektórych pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej do 4,25 t. Dlaczego resort zrezygnował z własnych propozycji? - Z uwagi na wątpliwości dotyczące wprowadzenia tego rozwiązania i wnioski kolejnych podmiotów proponujących objęcie nim kolejnych pojazdów (np. kamperów), nie wprowadzimy zmian w zakresie uprawnień do kierowania pojazdami dla posiadaczy prawa jazdy kategorii B - poinformowało Ministerstwo Infrastruktury w rozmowie z Moto.pl.

Zobacz wideo Wymiana prawa jazdy to obowiązek. Dla wszystkich. Kiedy trzeba to zrobić?

Nowe uprawnienia. O co chodzi?

Dziś dopuszczalna masa całkowita pojazdu, który możemy prowadzić z prawem jazdy kategorii B to 3,5 tony. W tym roku miało to 4,25 tony. Pod dwoma warunkami. Samochód musi mieć napęd alternatywny, a kierowca - prawo jazdy od co najmniej dwóch lat. Każda osoba spełniająca warunki określone w przepisach ustawy miała nabywać uprawnienia do kierowania tego rodzaju pojazdami z mocy ustawy bez konieczności wykonywania dodatkowych czynności. Nie trzeba byłoby ani zdawać nowego egzaminu, ani wymieniać dokumentu.

Nowe uprawnienia dla kategorii B. Po co?

Nowy limit miał dotyczyć samochodów z napędami alternatywnymi. Co to oznacza? To m.in. samochody elektryczne, które z racji akumulatorów są wyraźnie cięższe od swoich odpowiedników z klasycznym napędem. Oczywiście nie dotyczy to tylko elektryków, a wszystkich alternatywnych napędów. Także aut z ogniwami wodorowymi, które już niedługo pojawią się na polskich drogach w większej liczbie. Jeszcze w tym roku otwarta ma być stacja ładowania wodorem, a w planach są kolejne.

DMC, dopuszczalna masa całkowita - co to jest. O co tyle krzyku?

Dopuszczalną masę całkowitą pojazdu określono w ustawie Prawo o ruchu drogowym. DMC oznacza łączną masę pojazdu lub zespołu pojazdów wraz z masą ładunku i osobami podróżującymi deklarowaną jako dopuszczalną na drodze procesu homologacyjnego. Znajdziecie ją w dowodzie rejestracyjnym swojego samochodu w rubryce "F". Silniki elektryczne i akumulatory są ciężkie, a masa własna samochodów wyraźnie wzrasta. Przykład? Najmocniejsze Audi e-tron ma wpisane 2620 kg masy własnej (2695 kg z kierowcą), a DMC to 3245 kg. Bardzo blisko granicy określonej przez polskie przepisy. I to nie Audi ma nadwagę, a wszystkie elektryki. Dłuższa wersja Mercedesa EQV, vana na prąd, ma wpisane równe 3500 kg DMC. Z czasem elektrycznych wersji doczeka się znacznie więcej samochodów, także tych większych i wykorzystywanych do przewozu wielu pasażerów lub ciężkiego ładunku. Podniesienie DMC do 4,25 tony umożliwi korzystanie z nich większej liczbie kierowców. Trzeba pamiętać, że nowy limit ma dotyczyć tylko aut z napędem alternatywnym i nie oznacza, że teraz każdy z nas będzie mógł jeździć większymi dostawczakami i busami, do których trzeba mieć prawo jazdy wyższej kategorii. Wyższa masa musi wynikać z zastosowania alternatywnego napędu.

Kiedy dostaniemy nowe uprawnienia?

Wzrastająca masa samochodów z alternatywnym napędem sprawi, że trzeba będzie poszerzyć uprawnienia kierowców. Przepisy będą musiały się dostosować do zmieniającego się rynku nowych samochodów. Zwłaszcza, że elektromobilność jest (a będzie jeszcze bardziej) szeroko promowana i wspierana przez państwo. Na razie w Polsce samochody elektryczne stanowią ułamek rynku. W najbliższych latach ich popularność zacznie dynamicznie rosnąć. Wtedy nowe przepisy staną się koniecznością.

Więcej o: