Zatrzymujesz auto na wzniesieniu (np. przed światłami) i gdy próbujesz ruszyć, delikatnie zaczyna się staczać... Co ważne, to nie jest scenariusz wprost wyciągnięty z egzaminu na prawo jazdy, a życia! Bo żeby samochód zamiast do przodu zaczął jechać do tyłu, wystarczy czasami niewielka górka (nie wspominając już o wyjeździe z garażu). Oczywiście to sytuacja, na którą kierowcy są przygotowani. A pierwszym z ich metod jest oldskulowe użycie hamulca ręcznego. Wystarczy zaciągnąć go na postoju, a następnie umiejętnie go zwolnić w czasie ruszania – a konkretnie w miarę puszczania sprzęgła i dodawania gazu.
Oczywiście żyjemy w czasach, w których kierowcy nie muszą zdawać się na mechanikę. Bo na straży ich wygody i bezpieczeństwa staje elektronika. To oznacza mniej więcej tyle, że w wielu samochodach podczas oczekiwania na światło zielone wystarczy mocniej wcisnąć hamulec. W takim przypadku pedał wyraźnie stwardnieje, a samochód stanie w miejscu jak wryty. Nie stoczy się podczas próby ruszenia, ale czy ruszy? Jak najbardziej. Hamulce zostaną zwolnione od razu wtedy, gdy kierowca doda gazu i zacznie puszczać sprzęgło.
Automatycznie zaciągany hamulec postojowy oznacza, że auto nie stoczy się i w czasie próby ruszenia i w czasie samego postoju. Kierowca może zdjąć nogi z pedałów i oczekiwać na zmianę świateł na skrzyżowaniu.
Tajemniczą opcją, o której dziś opowiadamy, jest tzw. Auto Hold. To rozwinięcie asystenta podjazdu i technologii hamulców ręcznych sterowanych nie linką a silnikami elektrycznymi. Co ważne, opcję Auto Hold na ogół aktywuje się specjalnym przyciskiem – umieszczonym w okolicy przycisku hamulca pomocniczego. I choć początkowo była ona dostępna przede wszystkim w przypadku samochodów wyposażonych w automatyczną przekładnię, dziś jest często spotykana także w autach z manualną skrzynią.
Auto Hold jest szczególnie wygodny w przypadku przekładni automatycznych. Bez niej kierowca w czasie oczekiwania przed światłami musi cały czas trzymać nogę na hamulcu.