Już krótka przejażdżka przez centrum dużego miasta, ewentualnie poPRL-owe osiedle wieczorem, prowadzi do jednego wniosku: "Zasady parkowania? Jakie zasady!?" Samochody są ustawiane nie tam, gdzie powinny stać, a tam gdzie akurat pojawia się skrawek wolnego miejsca. I w tym materiale nie mamy zamiaru palić kierowców na mentalnym stosie. Problem z przestrzeniami parkingowymi jest i zawsze będzie obecny - rozumiemy to. Mimo wszystko warto od czasu do czasu przypominać zasady parkowania wskazane przez przepisy. Bo w niektórych przypadkach kierowców naprawdę ponosi ułańska fantazja.
Na początek opowiedzmy o tym, gdzie pod żadnym pozorem nie można zatrzymać pojazdu. Bez wątpienia miejscem takim jest tunel, most czy wiadukt - i w przypadku tego ostatniego przepisy są na tyle precyzyjne, że mówią nawet o zakazie dotyczącym powierzchni wyłączonej z ruchu pod wiaduktem. Poza tym nie można zatrzymywać samochodu bez wyraźnej przyczyny (awaria lub zatamowany ruch) na drogach ekspresowych czy autostradach. Złamanie tego zapisu tworzy bowiem realne zagrożenie nie tyle kolizją, co wypadkiem drogowym. Zakaz parkowania dotyczy też zastawiania bram czy dróg pożarowych.
Generalne zasady dotyczące parkowania są takie, że samochód należy zatrzymać jak najbliżej krawędzi jezdni, równolegle do niej - w terenie zabudowanym lub poza obrębem jezdni - poza terenem zabudowanym. Poza tym kierowca musi się upewnić, że auto nie tamuje ruchu, a gdy stoi na chodniku, zostawia pieszym 1,5 metra jego szerokości. Kolejnym z kluczy do sukcesu jest brak zakazu postoju lub zatrzymywania się, ewentualnie zastosowanie się do sposobu parkowania wskazanego za pomocą znaku informacyjnego.
W przypadku parkowania jedną z ważniejszych zasad jest zasada 10 metrów. Samochodu nie można zaparkować bliżej niż 10 metrów od skrzyżowania, przejazdu kolejowego i tramwajowego czy przejścia dla pieszych. Wyjątek? Droga dwujezdniowa jednokierunkowa - w jej przypadku można parkować bezpośrednio ZA przejściem dla pieszych. W przypadku przystanku autobusowego lub wysepki wyznaczonej na jezdni, dystans rośnie do 15 metrów - tym samym na samej wysepce parkować również nie można zatrzymać pojazdu.
Na osiedlach coraz częściej wyznaczane są strefy zamieszkania. W nich kierowców obowiązuje ograniczenie prędkości do 20 km/h, a do tego prowadzący powinni pamiętać o tym, że na ich terenie to pieszy ma pierwszeństwo. I na tym pułapki się nie kończą. Bo w strefie zamieszkania parkowanie jest dopuszczone tylko na specjalnie wyznaczonych do tego miejscach. Zatrzymanie auta na chodniku (z pozostawieniem półtorametrowego przejścia dla pieszych), gdy nie pozwala na to znak, oznacza mandat karny.
Czasami zasady dotyczące parkowania chcą wyznaczać sami zarządcy bloków. Dlatego często na osiedlach można dostrzec tabliczki zobowiązującą kierowcę do parkowania przodem pojazdu w stronę budynku. Niestety w tej kwestii przepisy milczą - nie precyzują takich wymogów. A to oznacza, że takie informacje mogą mieć raczej charakter uprzejmej prośby, a nie obostrzenia. Mimo wszystko warto się stosować do tego typu tabliczek. Chodzi o komfort mieszkańców - parking położony blisko elewacji sprawia, że przez okna do mieszkań dostają się spaliny.
Błędy popełnione podczas parkowania mogą sprawić, że samochód zamiast grzecznie czekać na właściciela, lawetą uda się w podróż. I będzie to podróż na parking depozytowy. Tak stanie się przede wszystkim, gdy:
Odholowanie samochodu na parking depozytowy oznacza niemały koszt. Na początek kierowca musi opłacić... mandat za parkowanie - czyli 100 zł i 1 punkt karny (lub 500 zł i 5 punktów karnych za kopertę dla niepełnosprawnych). Kolejnym kosztem jest lawetowanie i przechowywanie. Według stawek obowiązujących w roku 2021, daje to kwotę wynoszącą 567 zł - przy czym każda kolejna doba postoju to dodatkowe 44 zł.