Wcale nie wysokie mandaty, a podwójne kary uderzą w kierowców. Nowy taryfikator bez tajemnic

5 tysięcy za prędkość, 3 tysiące za wyprzedzanie i 8 tysięcy za niewskazanie kierowcy. Nowy taryfikator sieje terror wśród kierowców. Tylko czy kary zawsze będą tak wysokie? To nie mandaty, a raczej podwójne kary uderzą w prowadzących.

Rząd szykuje mandatową rewolucję. I kierowcy nie będą z niej zadowoleni. Szczególnie że dość mocno na ich wyobraźnię działają kwoty, które według zapowiedzi sięgną nawet 5 tys. zł w przypadku przekroczenia prędkości. Taryfikator, który w Polsce nie zmienił się praktycznie od dwóch dekad, bez wątpienia wymaga liftingu. Czy jednak zmiany nie są zbyt drastyczne? Aby móc odpowiedzieć na to pytanie, należy cofnąć się do źródła - a więc samych propozycji zmian. Bo te nie zakładają aż tak wysokich kar dla osób, które sporadycznie popełniają wykroczenia. Wysokich kar mają się bać tylko drogowi recydywiści lub piraci.

Zobacz wideo Co się zmieni od grudnia 2021? Jak wzrosną mandaty?

5 tys. mandatu za drugie takie samo wykroczenie

Najlepiej sytuację obrazuje przykład przekroczenia dozwolonej prędkości. Kierowca, który będzie jechał autem o ponad 30 km/h szybciej od wartości określonej ograniczeniem, powinien liczyć się z karą wynoszącą 1500 zł. Suma bez wątpienia jest wysoka, ale to nadal nie obiecywane 5 tys. zł. Aby wysokość grzywny wzrosła do tego poziomu, musi to być kolejne wykroczenie kierowcy przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowego w ciągu ostatnich dwóch lat. W takim przypadku kara będzie wynosić obligatoryjnie 3 tys. zł, a dopiero w drastycznym przypadku 5 tys. zł.

Dublowanie się kary będzie dotyczyć także innych czynów. Dwukrotnie popełniony błąd w czasie wyprzedzania ma oznaczać mandat o wysokości dwóch, a nie tysiąca złotych. Dwukrotne przewinienie na przejściu dla pieszych, to kara o wartości 3, a nie półtora tysiąca złotych. Dwukrotne prowadzenie bez uprawnień zwiększy wysokość grzywny z tysiąca do dwóch tysięcy złotych. Aktualizacja taryfikatora to jednak nie tylko nowa wysokość kar i system karania. To też dopisanie nowych wykroczeń. Według wstępnych zapowiedzi w nowelizacji ujęte zostaną m.in. mandaty za driftowanie czy wyścigi samochodowe.

Jakie jeszcze zmiany planują rządzący?

Wyższe mandaty, nowe wykroczenia, a to dopiero początek. Bo zmian będzie dużo więcej. Dla przykładu rząd chce, aby sprawca wypadku być zobowiązany do wypłacenia renty dla najbliższych ofiary zdarzenia - i żeby było to orzekane już na drodze procesu karnego dotyczącego wypadku. Dodatkowo projekt ustawy przewiduje odebranie prawa jazdy na okres do 3 miesięcy w przypadku ingerencji w system tachografów, nawet 8 tys. zł kary za niewskazanie kierującego w przypadku zarejestrowania wykroczenia przez fotoradar oraz wyższe kary dla prowadzących po alkoholu.

Prowadzenie pojazdu mechanicznego po spożyciu alkoholu lub podobnie działającego środka będzie podlegało karze aresztu albo grzywny nie niższej niż 2,5 tys. zł. W przypadku pojazdu innego niż mechaniczny, będzie mowa o karze aresztu lub grzywny nie niższej niż 1 tys. zł.

Projekt taryfikatora już jest. To jednak nadal tylko projekt...

Dyskusja w środowisku kierowców o nowym taryfikatorze trwa w najlepsze. I rozgrzewa się z każdym dniem. Przed podjęciem zażartej polemiki z którymkolwiek ze stanowisk, warto jednak pamiętać o dość ważnej rzeczy. Na razie mówimy o propozycji rządu. Bo choć projekt nowelizacji został niedawno przyjęty przez władzę, i choć nawet wyznaczyła ona termin wejścia w życie zmian na 1 grudnia 2021 roku, nadal zmiana przepisów jest niczym pewnym. Bo projekt musi nabrać najpierw naprawdę ostatecznego kształtu, a później przejść głosowanie w sejmie, senacie i zdobyć podpis prezydenta.

Jak pokazuje historia parlamentaryzmu w Polsce, proces legislacyjny kończy się różnie - szczególnie w ostatnich latach. I różnie może być także teraz. Tym bardziej że zaostrzenie kar dla kierowców było zapowiadane dużo wcześniej - zarówno przez rząd PIS-u poprzedniej kadencji, jak i rządy PO. I pomimo szumnych deklaracji jakoś jeszcze nigdy nie stało się faktem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.