Wrzesień to idealny moment na grzybobranie. Spacer po lesie, kosz pełen leśnych warzyw oraz cała masa ciszy i spokoju. Szkoda byłoby zatem rozmazać taki obrazek 500-złotowym mandatem. A taka możliwość niestety występuje. Chociażby wtedy, gdy kierowcy przyjeżdżający samochodem do lasu, parkują pojazdy na oślep. Może się zatem okazać, że zablokują jedną z dróg technicznych prowadzących w głąb lasu. A problem w tym przypadku jest podwójny. Bo wtedy nie będzie się nią mógł poruszać nie tylko leśniczy, ale i... służby ratunkowe jeśli zostaną wezwane na miejsce, bo ktoś zasłabnie podczas spaceru.
Aby z grzybobrania poza grzybami nie przywieźć dotkliwego mandatu, kierowcy powinni poznać zasady ruchu pojazdów w lasach. Przypomnijmy je zatem. Przez las można jechać przede wszystkim wtedy, gdy kierowca porusza się drogą publiczną. W przypadku dróg leśnych możliwość taka jest przewidziana w dwóch przypadkach. Po pierwsze wtedy, gdy pojawia się znak dopuszczający ruch pojazdów. Po drugie wtedy, gdy prowadzą one do leśnego parkingu czy np. ośrodka wypoczynkowego.
Czy w lesie musi pojawić się zakaz wjazdu, aby kierowca wiedział że nie może poruszać się samochodem? Niestety nie. Zakaz ten wynika bezpośrednio z ustawy o lasach. Leśnicy nie muszą go zatem udowadniać za pomocą znaku drogowego ustawionego przed każdym wjazdem - bez względu na fakt czy jest przed nim ustawiony szlaban, czy nie. Co ważne, zakaz wjazdu do lasów nie jest wyłącznie domeną okresu zagrożenia pożarowego. Obowiązuje przez cały rok! A do tego dotyczy pojazdów silnikowych - a więc nie tylko aut osobowych, ale i motocykli czy quadów.
Jak przekuć te zasady w udane grzybobranie? W pierwszej kolejności kierowca musi znaleźć dobre miejsce do parkowania. I bez wątpienia nie będzie to pobocze czy miejsce przed szlabanem ustawionym w lesie. Auto najlepiej zostawić na specjalnie oznaczonym parkingu - którego lokalizację da się sprawdzić na stronie www.lasy.gov.pl.
Zignorowanie zasad ruchu obowiązujących w lasach paradoksalnie również wymaga... znajomości kilku przepisów. Bo kierowca, który wjedzie do lasu, może zostać zatrzymany przez strażnika leśnego. Ma on w tym przypadku prawo wylegitymowania kierowcy, a także wlepienia prowadzącemu mandatu. Dobra informacja? Strażnik leśny nie dopisze punktów karnych. Zła informacja? Mandat opiewa na kwotę od 20 do nawet 500 zł.
Warto wiedzieć o tym, że postępowanie może się nie zakończyć wyłącznie mandatem. Gdy strażnik leśny uzna, że kierowca wyrządził znaczną szkodę, może skierować sprawę do sądu. A wtedy możliwa jest nawet grzywna dochodząca do 5000 zł plus koszty związane z naprawieniem uszczerbku. Na czym polega szkoda? To nie tylko niszczenie drzew czy terenów zielonych. Szkoda równie dobrze może być związana np. z tym, że z auta wprost na ziemię wycieka olej lub jeden z płynów eksploatacyjnych.