Mieszkam koło rekordowego fotoradaru. Co mam zrobić, jak żyć?

Główny Inspektorat Transportu Drogowego podał statystyki dotyczące fotoradarów w czasie wakacji. Najskuteczniejszy okazał się punkt przy ul. Spacerowej na warszawskim Mokotowie. Przez nieco ponad dwa miesiące sfotografował 1,9 tys. przypadków znacznego przekroczenia prędkości.

Tak się składa, że mieszkam obok złowrogiego fotoradaru i niemal codziennie koło niego przejeżdżam. Czasami robię to kilka razy tego samego dnia. Jak żyć w takim groźnym towarzystwie, żeby nie bać się usiąść za kierownicą? Najlepiej przepisowo. Od momentu jego zainstalowania wiele lat temu jeszcze nie zostałem ukarany mandatem za przekroczenie prędkości. Po prostu jej przestrzegam.

Niestety nie można powiedzieć tego samego o blisko dwóch tysiącach kierowców, którzy otrzymali mandaty za złamanie tego przepisu w czasie wakacji. Dlaczego akurat radar na ul. Spacerowej sieje takie spustoszenie? Nie jest przebrany za budkę dla ptaków (w Polsce to nielegalne), a kierowcy są ostrzegani o kontroli prędkości odpowiednio wcześniej stosowną tabliczką. A jednak co chwilę wpadają w jego sidła.

Średnio w całej Polsce w czasie wakacji fotoradary GITD zrobiły prawie 260 tys. zdjęć kierowcom, którzy przekroczyli prędkość o średnio 28 km/h. W dodatku 95 procent z nich jechało autami osobowymi. To liczby, które ilustrują ogólny wśród polskich kierowców trend do nieprzestrzegania ograniczeń prędkości i innych przepisów ruchu drogowego, ale nie tłumaczy, dlaczego akurat warszawski fotoradar jest rekordzistą.

Być może chodzi o połączenie szerokiej dwujezdniowej drogi i ograniczenia prędkości do 40 km/h. Warszawscy kierowcy mają zwyczaj jeździć dwukrotnie szybciej, a na Spacerowej mają do dyspozycji dwa pasy ruchu. Jezdnia prowadząca pod górę skarpy mokotowskiej dodatkowo jest poszerzona o pas ruchu dla rowerów, przez co może wyglądać zachęcająco do głębszego wciskania pedału gazu.

Rekordowy fotoradar z ul. Spacerowej w Warszawie. W tle ostrzeżenie o wypadkachRekordowy fotoradar z ul. Spacerowej w Warszawie. W tle ostrzeżenie o wypadkach fot. ŁK

Rekordowy fotoradar. Zasadność ograniczenia nie budzi wątpliwości

Jednak jest prawidłowo i czytelnie oznakowana. Oprócz ostrzeżenia o radarowej kontroli prędkości, czujność kierowców powinno wzmóc ograniczenie do 40 km/h tuż przed i za fotoradarem, a także niestrzeżone przejścia dla pieszych. W okolicy jest też ostrzeżenie o wypadkach i "innym niebezpieczeństwie".

Komunikuje to zestaw: znak A-30 i tabliczka T14 w dość rzadkiej wersji. Tuż za nimi jest zakręt w lewo z nietypowym skrzyżowaniem, a potem kolejne przejście dla pieszych. Pierwsza sygnalizacja świetlna została umieszczona kawałek dalej, na skrzyżowaniu z ulicą Puławską.

Piesi zazwyczaj mają problem z przejściem na drugą stronę, bo kierowcy nie ustępują im pierwszeństwa. Wiem o tym, bo nie raz czekałem przed zebrą, aż samochody zatrzymają się na obu pasach ruchu. Potem czekało mnie to samo na drugiej jezdni, bo jest oddzielona pasem zieleni, a pośrodku przejścia umieszczono wysepkę. Poza tym wspomniane skrzyżowanie na śliskiej nawierzchni może być niebezpieczne, bo droga nie jest odpowiednio wyprofilowana i siła odśrodkowa może wynosić samochody na zewnętrzną stronę jezdni.

Jeśli dodać do tego auta, które próbują wyjechać z podporządkowanej części ulicy Spacerowej (droga z pierwszeństwem zmienia nazwę na Goworka) i czekają pomiędzy dwoma jezdniami, aż przejadą auta drogą z pierwszeństwem, mamy do czynienia z typowym niebezpiecznym miejscem.

Rekordowy fotoradar z ul. Spacerowej w Warszawie. W okolicy są dwa przejścia dla pieszych bez sygnalizacjiRekordowy fotoradar z ul. Spacerowej w Warszawie. W okolicy są dwa przejścia dla pieszych bez sygnalizacji fot. ŁK

Radar ze Spacerowej. 40 km/h to za wolno dla warszawskich kierowców

Dlatego ograniczenie do 40 km/h nie dziwi. Zaskakuje raczej to, że tak wielu kierowców go nie przestrzega i ułatwia fotoradarowi bicie kolejnych rekordów. Dlaczego to robią? Być może niektórzy się zagapiają lub myślą, że fotoradar mierzy ich prędkość w innym miejscu. Część pomimo znaków pewnie myśli, że w tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h.

W pewnym sensie można powiedzieć, że tak jest, bo zgodnie z obowiązującym prawem fotoradary nie rejestrują przekroczeń niższych o 11 km/h. Można śmiało założyć, że ten ze Spacerowej fotografuje wyłącznie kierowców, którzy jadą o wiele za szybko. Mimo to są ich tysiące. A rozwiązanie tego problemu jest banalne.

Wystarczy jechać przepisowo. Jeśli komuś wydaje się, że 40 km/h to bardzo wolno, musi zdać sobie sprawę, że w coraz większej liczbie europejskich miast obowiązuje ograniczenie do 30 km/h na niemal wszystkich ulicach. I pomyśleć, że mogłoby być jeszcze "gorzej". Wystarczy, że GITD przestawi fotoradar na Spacerowej w przeciwnym kierunku.

Kierowcy tam jadą w dół i rozpędzają się znacznie łatwiej. Jednak tak się nie stało nigdy, od momentu zainstalowania urządzenia wiele lat temu. Jednak niezależnie od fotoradarów, po prostu czas przyzwyczaić się do wolniejszej jazdy w mieście. Ja wam za to podziękuję, bo będzie mi łatwiej przejść przez ulicę Spacerową, kiedy akurat nie jestem kierowcą samochodu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA