• Link został skopiowany

Nie ma znaku o radarze, ale mandat i tak dostaniesz. GITD ma sposób

Nie ma znaku, ale jest radar? To scenariusz coraz bardziej popularny przy polskich drogach. I choć przepisy wymagają oznakowania fotoradarów, mandat i tak jest w pełni legalny. ITD wykorzystuje bowiem... lukę w prawie.
Kontrola prędkości tramwajów na Filtrowej
Fot. Dariusz Borowicz

Kierowcy przyzwyczaili się do tego, że kontrola prędkości za pomocą fotoradaru jest poprzedzona ustawieniem odpowiedniego znaku drogowego. I wymóg ten wynika bezpośrednio z przepisów, a konkretnie rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 17 czerwca 2011 r. w sprawie warunków lokalizacji, sposobu oznakowania i dokonywania pomiarów przez urządzenia rejestrujące. Powód takiego stanu rzeczy jest oczywisty. Fotoradary nie mają być maszynkami do zarabiania pieniędzy, a działać prewencyjnie - tj. spowalniać ruch w miejscach szczególnie niebezpiecznych lub zagrożonych potencjalnym ryzykiem wypadku.

Stacjonarne urządzenia rejestrujące dokonujące pomiaru prędkości poprzedza się każdorazowo znakiem drogowym D-51, określonym w przepisach o znakach i sygnałach drogowych - rozdział 3 par. 5 w/w rozporządzenia.
Zobacz wideo Mandaty za prędkość w Polsce. Ile kierowcy zapłacą za jakie przewinienia?

Jest radar, a nie ma znaku? Tak, to mimo wszystko legalne...

Nie od dziś jednak wiadomo, że przepisy w Polsce pozwalają na szerokie pole interpretacji. I choć zazwyczaj falandyzację prawa wykorzystują kierowcy, tym razem o taką postawę pokusiło się ITD. Skutkiem są radarowe kontrole prędkości, które nie tyle nie zostały poprzedzone właściwym znakiem, co nawet nie musiały zostać poprzedzone. Powód? Inspektorzy odkurzyli w magazynach urządzenia do mobilnych pomiarów firmy Ramet - przepisy nakazują natomiast oznakowywanie wyłącznie masztów fotoradarowych ustawianych na stałe.

Mobilnych radarów jest 30 i czyhają na poboczach

W posiadaniu ITD jest około 30 mobilnych radarów o oznaczeniu AD9C. Urządzenia zostały zamontowane pojazdach stawianych przy drodze - składają się z charakterystycznej głowicy wmontowanej w chłodnicę oraz kamery na podszybiu. Gdy kierowca przeoczy mobilny punkt pomiarowy i akurat przekroczy prędkość, pomimo braku oznaczenia przy drodze i tak dostanie mandat oraz i tak będzie musiał go opłacić. Nie ma bowiem możliwości jego formalnego podważenia - wszystkie wymogi stawiane przepisami są bowiem spełnione.

Warto wspomnieć o tym, że urządzenia Ramet AD9C jeszcze 4 lata temu miały problem z ponowną legalizacją. Jak widać sytuacja została jednak unormowana. "Z naszych informacji wynika, że urządzenia te wróciły do użytkowania. Pozostają w aktywnym użyciu GITD. Znajdują się w samochodach marek Ford Focus, Ford Mondeo, Peugeot Partner i Volkswagen Passat." - powiedziała Julia Langa, Yanosik. Precyzja pomiaru wykonanego przez urządzenia Ramet AD9C wydaje się naprawdę wysoka. Dokładność radaru przy prędkości wynoszącej do 100 km/h to plus, minus 3 km/h. Powyżej granicy 100 km/h tolerancja błędu sięga 3 proc.

ITD ma kolejną broń na piratów drogowych

Co nie jest zabronione, jest dozwolone. Idąc tym tropem ITD postanowiło przechytrzyć kierowców. I pomysł tak naprawdę wydaje się... dobry. Bo teraz służby otrzymały kolejną broń w nierównej walce z prowadzącymi drastycznie przekraczającymi prędkość. Kierowcy mający w poszanowaniu ograniczenia od jakiegoś czasu muszą się bać nie tylko ręcznych radarów czy nieoznakowanych radiowozów, ale nawet pojazdów zaparkowanych na poboczu. Element zaskoczenia skutecznie działa na wyobraźnię i może wymusić poszanowanie dla przepisów. Tym samym też zadziała prewencyjnie.

Więcej o: