Historia Hummera rozpoczęła się w 1979 r., kiedy amerykańska armia ogłosiła konkurs na lekki wielozadaniowy pojazd. Stąd zresztą wzięła się nazwa HMMWV. To akronim, który bierze się od słów High Mobility Multipurpose Wheeled Vehicle, czyli wielozadaniowy pojazd kołowy o dużej mobilności. Przetarg wygrała firma AM General, producent HMMVW. Ponieważ nazwa jest nie do wymówienia, żołnierze używali słowa "humvee", od którego wzięła się konsumencka nazwa Hummer.
Kontrakt AM General opiewał na 1,2 miliarda dolarów, a pierwsze seryjnie produkowane Humvee trafiły do służby w amerykańskiej armii w 1983 roku. Niedługo minie od tego czasu trzydzieści lat. Mniej więcej w tym samym czasie HMMWV zakończy służbę wojskową.
To nie znaczy, że w ogóle zniknie. Humvee wciąż będą wykorzystywane do różnych zadań, ale nie w bojowych warunkach. Nic dziwnego, bo przez ten czas powstało ponad 280 tys. egzemplarzy wojskowego pojazdu, a większość kupiła amerykańska armia.
Humvee ma wiele zalet i kilka wad. Do tych pierwszych należy wysoka mobilność, która jest zasługą niewielkiej masy oraz rozmiarów. Długość pojazdu w podstawowej wersji nie przekraczała pięciu metrów, a masa własna to w zależności od wersji od 2,3 t do 2,7 t. W świecie cywili to może brzmi imponująco, ale proszę pamiętać, że mówimy o wojskowym pojeździe.
Oryginalnie HMMWV miał silnik wysokoprężny V8 o poj. 6,2 i mocy 190 KM. Napęd był przenoszony przez 3-biegową automatyczną skrzynię biegów, oczywiście na wszystkie koła. Takie parametry mogą brzmieć mało imponująco, ale oznaczały prostotę konstrukcji i obsługi. Jedno i drugie jest bardzo cenione przez wojsko. W dodatku Humvee miał bardzo dobre parametry, umożliwiające jazdę w ciężkim terenie.
Chodzi o kąty natarcia i zejścia podwozia, prześwit oraz głębokość brodzenia. Pewnym problemem była duża szerokość samochodu, wynosząca niemal 2,2 m. Utrudniało to nie tylko jazdę po drogach na niektórych kontynentach, ale i poza nimi w ciasnych przestrzeniach, np. lasach.
Za to Humvee i jego system centralnego pompowania opon sprawdzał się bardzo dobrze na pustyniach. Może dlatego wiele osób kojarzy ten pojazd z wojną w Iraku i operacją "Pustynna Burza". Tak naprawdę HMMWV zadebiutował w działaniach wojennych w czasie operacji "Just Cause" w Panamie w 1989 r.
Największą wadą Humvee i powodem jego wycofania z czynnej służby jest kiepskie opancerzenie. Zapewniało wyjątkową mobilność, ale nie chroniło żołnierzy w dostatecznym stopniu przed wybuchami. Chodzi przede wszystkim o miny, ale również amatorskie materiały wybuchowe, tzw. IED — Improvised Explosive Devices. Bardzo boleśnie przekonała się o tym amerykańska armia w Iraku, a później Afganistanie.
Płaskie praktycznie nieopancerzone nadwozie samochodu AM General nie zapewniało niemal żadnej ochrony. Dlatego narodziła się potrzeba nowego wielozadaniowego pojazdu dla amerykańskiej armii. Do kolejnego przetargu, do którego przygotowania rozpoczęły się w 2006 roku, przystąpiło kilka firm. W 2015 r. wygrał go Oshkosh Defence, który wystawił nowy pojazd JLTV — Joint Light Tactical Vehicle.
Rozwiązywał największy problem HMMWV, niedostateczną ochronę przed wybuchami. Podwozie Oshkosh JLTV jest skonstruowane podobnie jak w znacznie większych pojazdach MRAP. Ma kształt klina, co rozprasza energię wybuchu oraz znacznie solidniejszą konstrukcję. Oshkosh jest też znacznie cięższy, większy i droższy. Nawiasem mówiąc, w JLTV zastosowano zawieszenie TAK-4 o unikalnej konstrukcji, które pochodzi ze znacznie większych wojskowych ciężarówek Oshkosh Defence.
W modelu JLTV została użyta jego sterowana elektronicznie wersja TAK-4i. Jest też dużo innych ciekawych patentów, które można by długo wymieniać. Ten bardzo innowacyjny pojazd jest produkowany w czterech wersjach: ogólnego przeznaczenia, z wieżyczką do montażu ciężkich karabinów maszynowych (może być sterowana zdalnie), użytkowy pikap oraz w odmianie przeznaczonej do wsparcia piechoty i transportu uzbrojenia w przypadku walki w ciasnych i zamkniętych przestrzeniach (tzw. CQB). Oprócz tego producent przewidział bezzałogową wersję JLTV uzbrojoną w wyrzutnie przeciwokrętowych pocisków kierowanych systemu NMESIS.
Oshkosh JLTV jest znacznie większy (długość nadwozia wynosi 625 cm) i cięższy (masa własna to 6-9 ton) od AM General HMMWV. Taka jest cena podwyższonego poziomu ochrony. Jednak wciąż ma rozmiary pozwalające na transportowanie wojskowymi helikopterami i samolotami używanymi przez amerykańską piechotę. Ma też imponujące parametry i właściwości terenowe.
Skok opatentowanego zawieszenia TAK-4 wynosi 50 cm. Źródło napędu stanowi turbodiesel V8 Duramax 6,6 l o mocy 400 KM dostarczany przez firmę DMAX, która jest spółką joint-venture koncernów General Motors oraz Isuzu. Silniki z tej rodziny są stosowane również w potężnych pikapach GM. Napęd przenosi na obie osie automatyczna skrzynia o sześciu przełożeniach. Oshkosh JLTV jest znacznie droższy od HMMWV AM General.
Początkowo Humvee kosztował ok. 50 tys. dolarów, a cena najlepiej wyposażonych wersji sięgała 200 tys. dolarów. Cennik JLTV zaczyna się od 250 tys. dolarów, a kończy na 400 tys. dolarów. Cena zależy głównie od wyposażenia w nowoczesne bojowe urządzenia elektroniczne. Proces wymiany HMMMWV na JLTV rozpoczął się w 2016 r. dostarczeniem siedmiu prototypów amerykańskiej armii (m.in. USMC, czyli korpusu piechoty morskiej USA), a zakończyć ma w 2022 roku.
Do tej pory Oshkosh Defence dostarczył ponad 13 tys. sztuk modelu JLTV. W międzyczasie amerykańska armia zwiększyła zamówienie z około 18 tys. sztuk do ponad 23 tys. Oprócz tego pojazdy JLTV kupują wojska ośmiu innych krajów. Całkowita wartość zamówienia armii USA wyniesie 6,7 miliarda dolarów z możliwością rozszerzenia o kolejne 12,7 mld w 2020 r.
To oznacza, że wkrótce poczciwy Humvee może stać się naprawdę rzadkim widokiem, ale również że będzie można kupić sporo egzemplarzu z demobilu. Umarł HMMWV, niech żyje JLTV. Ciekawe, jaką ksywkę wymyślą dla niego amerykańscy żołnierze?