Na polskich autostradach samochody osobowe mogą jeździć z prędkością 140 km/h, z kolei dopuszczalny limit dla tirów to tylko 80 km/h. Zdarza się, że samochody ciężarowe, m.in. w celu oszczędzania paliwa, jadą trochę wolniej. Wtedy dochodzi do znienawidzonej przez innych kierowców sytuacji, w której tir, mający na liczniku 80 km/h, wyprzedza takiego z kilkoma km/h mniej. Często samochody ciężarowe poruszają się w konwojach. Wyprzedzenie przez tira takiej kolumny może trwać dosłownie kilka minut. To prowadzi do zatorów na drodze. Inna sprawa to zachowanie niektórych kierowców ciężarówek. Zdarzają się tacy, którzy kierują się zasadą "duży może więcej" i zjazd na lewy pas sygnalizują w ostatniej chwili. Gwałtowne wyhamowanie przez osobówkę ze 140 km/h (a czasem i więcej) tworzy bardzo niebezpieczne sytuacje.
O zakazie często mówią poirytowani kierowcy, a temat często podchwytują politycy. Jako przykład krajów o ostrych przepisach często podaje się m.in. Belgię, gdzie taki zakaz obowiązuje w ciągu dnia. Również w Niemczech kierowcy tirów nie mogą się wyprzedzać na wyznaczonych odcinkach autostrad, a w Nadrenii i Westfalii kierowcy samochodów ciężarowych muszą skończyć manewr wyprzedzania na dozwolonych odcinkach w 45 sekund.
Taki zakaz stanowi zbyt daleko idące ograniczenie dla kierujących pojazdami ciężarowymi. Zwrócono też uwagę, że tego typu regulacja mogłaby w niektórych, specyficznych warunkach doprowadzić wręcz do odwrotnych skutków, czyli pogorszenia stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego poprzez np. spowolnienie ruchu lub nagminnego łamania zakazu przy oczywistej konieczności wyprzedzenia pojazdu poruszającego się z bardzo małą prędkością.
- odpowiedziało niedawno Ministerstwo Infrastruktury na interpelację posła PiS. Resort zwrócił także uwagę, uwagę, że w Polsce można wprowadzać zakaz wyprzedzania się ciężarówek na wybranych odcinkach dróg. Takie miejsca funkcjonują już m.in. na A2 oraz A4. To, zdaniem resortu, w zupełności wystarczające rozwiązanie. Narzędzie już jest, trzeba z niego korzystać. Zarządca drogi, w przypadku tych szybkiego ruchu to GDDKiA, powinien wykorzystać swoją wiedzę o natężeniu ruchu i stawiać znaki B-26 (zakaz wyprzedzania przez ciężarówki) w wybranych miejscach, w których mogą wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa.
Autostrada A1
na obu jezdniach na wysokości Miejsc Obsługi Podróżnych Głowno i Wiśniowa Góra,
na wszystkich budowanych odcinkach autostrady z organizacją ruchu 2+2, czyli Tuszyn - Piotrków Trybunalski, Kamieńsk - Radomsko i Radomsko - granica woj. Łódzkiego i śląskiego.
Autostrada A2
Autostrada A4
Autostrada A6
Autostrada A8 (Autostradowa Obwodnica Wrocławia)
Wiemy więc, że całkowity zakaz wyprzedzania się ciężarówek na polskich drogach nie zostanie wprowadzany, a na pewno nie za rządów w resorcie infrastruktury obecnej ekipy. Czy to dobrze? Wydaje się, że podejście ministerstwa jest bardzo rozsądne. W końcu istnieje w Polsce możliwość wprowadzania zakazu na wybranych odcinkach - zarządcy dróg mają więc sposób na zarządzanie ruchem. Służby w ostatnich latach zwracają także większą uwagę na łamanie obowiązujących zakazów. W 2019 r. Inspekcja Transportu Drogowego nałożyła na kierowców samochodów ciężarowych 426 mandatów karnych w tym 79 na autostradach i 106 na drogach ekspresowych w 2019 r. za wyprzedzanie na zakazie. W 2020 r. było to już 745 mandatów karnych, 279 na autostradach i 183 na drogach ekspresowych. W 2021 r. ma być ich jeszcze więcej.