Oszczędzanie za kierownicą powinniśmy rozpocząć od poprawy swojego stylu jazdy. W prosty sposób można znacząco obniżyć zużycie paliwa, co szybko odczujemy na stacji. Zasada jest przecież prosta. Niższe spalanie to mniej wydanych pieniędzy. "Ekojazda" jednak kojarzy się źle, bo zwykle w poradnikach o tytule "jak jeździć, żeby samochód palił mniej?" znajdziemy naprawdę ekstremalne porady, które raczej do niej zniechęcają. Nie popadajmy jednak w skrajności - oszczędna jazda wcale nie musi oznaczać odbierania kierowcy przyjemności z prowadzenia samochodu. Najważniejsza jest płynność. Wystarczy trochę spokojniej ruszać, nie zwlekać przesadnie ze zmianami biegów i przewidywać sytuacje na drodze. Przykład? Widzisz czerwone światło, to odpuść gaz i spokojnie dojedź do skrzyżowania. Wielu kierowców dynamicznie dojeżdża do skrzyżowania i hamuje w ostatniej chwili. Po co? Tego nie wiedzą nawet oni. Na pewno nie przekłada się to ani na oszczędność czasu, ani paliwa. Tylko trochę spokojniejsza i rozsądniejsza jazda może się przełożyć na obniżenie spalania o litr albo dwa.
Warto też zastanowić się nad wolniejszą jazdą na drogach szybkiego ruchu. Samochody często po przekroczeniu dozwolonych przez przepisy prędkości zaczynają zużywać znacznie więcej paliwa - wysokie obroty silnika to wysokie zużycie paliwa, a inżynierowie zestrajając silnik i skrzynię biegów nie zakładają, że kierowca będzie jeździł po autostradach więcej niż 120-140 km/h. W Polsce jeździ się szybciej. I jeśli do zdjęcia nogi z gazu nie przekonuje was bezpieczeństwo, to może przekonają oszczędności.
Wydatki na samochód można też ograniczyć, tankując tańsze paliwo. To znajdziemy na stacjach przy marketach, samoobsługowych lub tych, które nie są zlokalizowane przy głównych ulicach miasta. Różnica w cenie benzyny wynosi w niektórych przypadkach nawet 20 groszy na litrze, co przełoży się na roczną oszczędność rzędu kilkuset złotych. W poszukiwaniu oszczędności warto też unikać stacji, które znajdują się tuż przy ekspresówkach i autostradach. Są wygodne, ale za dogodną lokalizację się płaci. Warto sprawdzić, czy przy trasie nie ma innej stacji - czasem wystarczy zjechać z drogi szybkiego ruchu tylko kilka kilometrów, żeby znaleźć znacznie tańsze paliwo.
Przed chwilą napisaliśmy, że wysokie obroty to wysokie zużycie paliwa. To prawda, ale nie można popadać w skrajności i przesadę (znowu to powtarzamy) - zbyt niskie obroty również mogą niekorzystnie wpłynąć na zużycie paliwa, a na pewno zaszkodzą silnikowi i doprowadzą do kosztownej awarii. To jeden z nawyków, które wpajane są młodym kierowcom podczas kursu na prawo jazdy. Już po przebiegu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów pojawią się pierwsze niepokojące objawy i konieczność wizyty u mechanika. Utrzymywanie silnika na niskich obrotach na najwyższych biegach ma sens, jeśli jedziemy po płaskim terenie ze stałą prędkością. Nie należy też zanadto przejmować się kontrolką sugerującą wrzucenie wyższego biegu. Warto słuchać jednostki napędowej i wychwytywać niepokojące drgania.
Katowanie jednostki napędowej poniżej bezpiecznej wartości obrotowej niekorzystnie wpływa na elementy robocze silnika oraz układu przeniesienia napędu. Próba gwałtownego przyspieszania, gdy na obrotomierzu wskazówka ledwo przekracza 1,5 lub 2, działa dokładnie odwrotnie, niż zakładaliśmy. Auto bardzo wolno nabiera prędkości (jeśli w ogóle), a do tego zużywa więcej paliwa i generuje niepotrzebne obciążenia dla części eksploatacyjnych silnika.
Jazda na rezerwie wydaje się nieszkodliwa, ale może mieć naprawdę opłakane skutki. Oczywiście nic się nie stanie, jeśli raz na jakiś czas zapomnicie zatankować, a o wizycie na stacji przypomni wam kontrolka. Problemy zaczynają się, kiedy staje się to nawykiem i często jeździmy z minimalną ilością paliwa w baku. To może doprowadzić do wielu kosztownych awarii - problemów ze zbiornikiem paliwa (korozja i zabrudzenia), zanieczyszczenie układu paliwowego, usterki pompy paliwa czy zapowietrzenie układu. Samochód najlepiej tankować przy 1/5 zbiornika.