Koniec pobłażania. Wracają przesiewowe kontrole i trzeźwe poranki

Koronawirus sprawił, że pijani kierowcy na polskich drogach poczuli się... bezkarni. To się jednak zmieni. Do motoryzacyjnej rzeczywistości w Polsce wracają m.in. trzeźwe poranki. Tylko czy ten pomysł jest dobry? Alkomat może bowiem transmitować wirusa...

Wybuch pierwszej fali pandemii sprawił, że ograniczony został dostęp do urzędów, z użytkowania praktycznie wyłączono przychodnie, a do tego policja niemalże przestała zatrzymywać kierowców na drogach. Powodem ograniczenia trzeźwych poranków i przesiewowych kontroli było bezpieczeństwo i funkcjonariuszy, i kierowców. I choć jeszcze nie można mówić o wygranej walce z koronawirusem, a do tego czwarta fala jest za pasem, funkcjonariusze policji postanowili powrócić do kontrolowania prowadzących na drogach. Powód? Tym są naprawdę słabe statystyki.

Zobacz wideo Od barierki do barierki z trzema promilami. Prawie doprowadził do wypadku

Kontroli trzykrotnie mniej, pijanych taka sama ilość!

W roku 2019 - czyli w czasie sprzed pandemii - policjanci zatrzymali ponad 110 tys. pijanych kierowców. W roku 2020 wynik był o nieco ponad 10 tys. osób niższy - ale przez większą część roku byliśmy zamknięci w domach, a do tego policjanci przeprowadzili prawie trzykrotnie mniej kontroli trzeźwości. W roku 2021 statystyki utrzymają się na poziomie niewiele niższym - tylko w pierwszym półroczu na drogach zatrzymanych zostało 49 tys. osób nietrzeźwych. Problem alkoholu za kierownicą nie ustaje - a może nawet pogłębia się, funkcjonariusze postanowili zatem działać.

Badanie alkomatem... przenosi wirusa

Od marca 2020 roku policjanci przestali prowadzić wyrywkowe kontrole. Teraz ma się to zmienić. Wrócą też do badania trzeźwości np. w ramach trzeźwych poranków. W ruch pójdą zarówno klasyczne alkomaty, jak i urządzenia typu iBlow. I to do nich pojawiają się największe zastrzeżenia. Szczególnie że urządzenia badające poziom alkoholu mogą powodować transmisję wirusa - osadzają się w nich drobinki śliny, z którymi kontakt będzie miało wielu kierowców. A ślina jak wiadomo jest idealnym środkiem przenoszącym wirusa COVID-19.

Jak bezpiecznie przeprowadzić kontrolę trzeźwości? GIS milczy

Dezynfekcja? W przypadku tak precyzyjnej aparatury taka możliwość jest ograniczona. Nie można używać środków zawierających alkohol o dużym stężeniu - mógłby doprowadzić do uszkodzenia sensorów wyłapujących cząsteczki alkoholu. Radiowozy trzeba byłoby zatem wyposażyć w specjalne środki dezynfekcyjne niezawierające alkoholu. A to nie koniec problemów. Bo w kwestii wymogów sanitarnych policjanci działają na oślep. I powód ku temu jest prosty. Jak informuje serwis Autokult.pl, do tej pory Główny Inspektor Sanitarny nie wydał wytycznych czy rekomendacji dotyczących metod badania trzeźwości kierowców.

GIS nie zajął się kontrolami trzeźwości kierowców, bo inicjatywy takiej nie wyrazili urzędnicy instytucji, ale też o wytyczne nie poprosili sami policjanci.

Pomimo braku wytycznych GIS i pomimo braku dezynfekcji iBlowów, kierowca obawiający się zakażenia koronawirusem w czasie kontroli trzeźwości ma pewne wyjście. Może odmówić badania wykonanego alkomatem. W takim przypadku zostanie przewieziony do placówki medycznej celem przeprowadzenia badania krwi. To powinno być zdecydowanie bezpieczniejsze z pandemicznego punktu widzenia od alkomatu. Warto jednak pamiętać o tym, że badanie krwi może w sumie z transportem do szpitala i oczekiwaniem na wynik potrwać kilka godzin...

Kontrole trzeźwości w czasie pandemii niestety są konieczne

Pomijając wszelkie niedogodności związane z warunkami pandemicznymi i alkomatami oraz pomijając fakt, że kierowcy odzwyczaili się od wyrywkowych kontroli trzeźwości, w obecnej sytuacji te są niestety niezwykle kluczowe. Tylko na ich drodze uda się jeszcze skuteczniej wyłapywać pijanych kierowców. I tylko na ich podstawie uda się eliminować ich z ruchu. Dalsze utrzymywanie obecnego statusu mogłoby natomiast doprowadzić do jednego - pijanych kierowców nie dałoby się skutecznie ujawniać. Tym samym mieliby oni poczucie bezkarności, świadomie dalej powodowaliby zagrożenie na drodze i po prostu byłoby ich coraz więcej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.