Skuteczne i niedrogie sposoby walki z rdzą

Korozja może być prawdziwą, motoryzacyjna plagą. Może, ale nie musi być. Wszystko zależy od kierowcy. Bo jeżeli ten zadba o karoserię od początku eksploatacji, nie będzie musiał opłacać rachunku od lakiernika opiewającego na setki złotych.

Jednym z większych powodów do zmartwień dla zmotoryzowanych jest rdza. Korozja nie tylko wygląda mało estetycznie, ale w skrajnym przypadku może sprawić, że np. samochód nie przejdzie corocznego przeglądu technicznego. Czemu rdza jest tak groźna? Bo tak naprawdę może zagrażać bezpieczeństwu. Zaatakowany korozją próg złoży się jak zapałka w czasie kolizji. A to oznacza dużo poważniejsze skutki zderzenia. Jak walczyć z rdzą? Na szczęście kierowca dysponuje sporą ilością metod, a do tego czasami niskim kosztem może pozbyć się rudawych ognisk.

Rdza w aucie? Im szybciej ją wykryjesz, tym lepiej

Pierwszą i podstawową zasadą jest jednak wczesne wykrycie. Im szybciej właściciel auta odkryje rudawy nalot, tym łatwiej będzie go usunąć. Kierowca powinien regularnie robić przegląd nadwozia i sprawdzać tak kluczowe elementy jak progi, błotniki (także od wewnętrznej strony), połączenia np. maski i błotnika lub błotnika i zderzaka oraz podwozie, dolne ranty drzwi, całą pokrywę silnika czy dach zaraz nad przednią szybą. To te części nadwozia, które są szczególnie narażone na uszkodzenia - np. powstałe w wyniku uderzenia kamieni w czasie jazdy w trasie czy też żwiru wyrzucanego spod kół podczas poruszania się poza asfaltem.

Najmniejszy problem dotyczy punktowych ognisk korozji, które pojawiły się np. w dolnej części maski. Po pierwsze dlatego, że w zasadzie nie mają one znaczenia dla bezpieczeństwo. Po drugie usunąć je może sam kierowca. Wystarczy żeby miejsce oczyścił delikatnie papierem ściernym, a następnie ubytek uzupełnił za pomocą punktowej zaprawki, ewentualnie lakieru - dostępnego w sklepie motoryzacyjnym i wyglądającego jak lakier do paznokci.

Rdza na podwoziu: powód do strachu czy normalność?

Miejscem częstego występowania rdzy jest podwozie. Czy rudawy nalot na wahaczach czy drążkach to powód do strachu? Raczej nie. Elementy te są szczególnie narażone na działanie wilgoci i ich producenci to rozumieją. W związku z tym rdza nie zaszkodzi tym częściom. Poza tym zawsze można je zakonserwować za pomocą specjalistycznych preparatów dostępnych w sklepach motoryzacyjnych - kosztują już kilkanaście złotych za puszkę.

Większym wyzwaniem są profile zamknięte. Rdza je uwielbia!

Dużo gorsza sytuacja dotyczy profili zamkniętych. W nich rdza może się rozwijać bardzo swobodnie. A wymiana skorodowanego progu kosztuje u lakiernika nawet 2 tys. zł. Aby progi nie rdzewiał, kierowca może zabezpieczyć je odpowiednim środkiem. Spray np. na bazie oleju dociera w trudno dostępne zakamarki i w miejsca, gdzie procesy korozyjne już się zaczęły. Środek wypiera wodę, ale nie zatyka odpływów.

Zobacz wideo Dron łapał piratów na zakopiance. Wystarczyły dwie godziny nad przejściem dla pieszych

Lepiej zapobiegać niż leczyć. Też w przypadku rdzy

W przypadku walki z rdzą w samochodzie słowem-kluczem jest profilaktyka. Lepiej jest zapobiegać niż usuwać. Co to oznacza? Kierowca może przeprowadzić konserwację newralgicznych elementów za pomocą specjalnych preparatów. Te nanosi się warstwowo - przez co powinny starczyć na więcej niż jeden sezon. Poza tym ważne są też kanały odpływowe w nadwoziu. Jeżeli zostaną zapchane przez liście, woda będzie zalegać w podszybiu. To prowadzi do parowania szyb, ale i korodowania nadwozia.

Kierowca powinien okresowo czyścić kanały odpływowe - w tym celu należy otworzyć maskę i wymontować plastikową obudowę podszybia. Kontroli należy też poddawać klapę bagażnika oraz odpływy w szyberdachu.
Więcej o: