Sześć złotych za litr benzyny. Drogo, ale i tak taniej niż w Europie

Paliwa podstawowe z miesiąca na miesiąc stają się coraz droższe. Powoli przebijamy barierę 6 złotych za litr benzyny czy oleju napędowego. To nie napawa optymizmem. Co gorsza nie ma nadziei na poprawę tej sytuacji.

W wakacje paliwo zawsze było droższe. Jednak ostatnie tygodnie to nieustanne podwyżki na stajach. Na tą sytuację wpływ ma wiele czynników. Wśród nich można wymienić m.in. odmrażanie gospodarek oraz zwiększone zapotrzebowanie przez obecnie trwający okres urlopowy.

Rynkowi eksperci nie mają dobrych wieści. Według nich w najbliższym czasie nie mamy co liczyć na obniżki cen. Pozostaną one na tym samym poziomie lub nadal będą się zwiększać. Jak podaje BM Reflex, koszty paliwa na stacjach są uzależnione od decyzji grupy OPEC+. Jeszcze z początkiem lipca nie było oficjalnego stanowiska co do ewentualnego zwiększenia wydobycia. To sprawiło, że przez chwilę nie odnotowano znaczących podwyżek.

Zobacz wideo Nowy znak na polskich drogach. Co oznacza duża czarna dłoń?
(…) Wydaje się, że ceny paliw na stacjach nie będą rosły i przynajmniej do końca lipca ustabilizują się na poziomie zbliżonym do obecnego. Średnio w kraju ten poziom cen to ok. 5,56 zł za litr benzyny Pb 95 oraz 5,42 zł za litr oleju napędowego

– mówi dla money.pl, Rafał Zywert, analityk BM Reflex. Teraz może się to zmienić. Zgodnie z ostatnimi doniesieniami grupy OPEC+, od sierpnia zostanie zwiększone wydobycie ropy naftowej o 400 tys. baryłek dziennie. Nie wiadomo czy jednak te działania wpłyną na ewentualną obniżkę cen. Kraje zrzeszone w OPEC+ po obniżeniu produkcji w marcu 2020 roku (przez pandemię) o 9,7 mln baryłek dziennie, powoli starają się przywrócić wydobycie. Jednak proces ten jest długotrwały. Pierwsze deklaracje sugerowały, że pełen powrót nastąpi w kwietniu 2022 roku. Teraz termin ten wydłużono do końca 2022 roku.

Zwiększenie wydobycia może nie być korzystne dla kierowców. Wszystko tak naprawdę zależy od zachowań giełdowych i cen baryłki ropy naftowej. Znaczący wzrost tych cen wpłynie na to ile płacimy na stacjach benzynowych. Można było przypuszczać, że na paliwową sytuację miała też decyzja Komisji Europejskiej o zaprzestaniu rejestracji samochodów spalinowych w 2035 roku. Jednak ekspert z e-petrol.pl nie widzi z tym związku.

Zwyżki nie łączyłbym z kwestią zaprzestania sprzedaży aut spalinowych w Europie – bo wprost takiej formy na razie nie ma – mówi się raczej o ograniczeniach ich dystrybucji i produkcji, co zapewne potrwa jakieś kilkanaście lat. Jak dotąd trudno wiązać zmiany na rynku paliwowym z tym trendem. Bieżące zmiany to efekt raczej wysokiego zapotrzebowania wakacyjnego, któremu nie przeszkadza nawet szalejąca Delta, a w przypadku autogazu dodatkowym czynnikiem jest problem z importem gazu do Polski przez Białoruś (sankcje UE)

– tłumaczy Jakub Bogucki z e-petrol.pl. Mówiąc o autogazie należy wspomnieć, że dostawy tego surowca do Polski w 37 proc. pochodzą z Białorusi. Kolejnym dużym dostawcą jest Rosja. Sankcje nakładane na ten pierwszy kraj przez Unię Europejską, powodują, że do Polski dostarczane jest mniej autogazu. Sytuacja stała się na tyle poważna, że ceny tego paliwa znacząco podskoczyły, dochodząc w niektórych rejonach kraju nawet pod 2,80-2,90 zł.

Sytuacja związana z cenami autogazu na polskich stacjach nie zaistniała dotąd, przez co trudno dociekać, kiedy może wyhamować cenowy rajd w górę, jaki w ostatnich dniach widzimy na polskich stacjach. Problemem są sankcje nałożone na firmy białoruskie, które były uczestnikami logistyki gazu płynnego trafiającego z Rosji do Polski

– podaje e-petrol.pl. Cała ta sytuacja spowodowała załamanie łańcucha dostaw. Próby znalezienia innych sposobów dostaw są niestety czasochłonne, a sam towar (w tym przypadku gaz LPG) jest droższy, przez dłuższą drogę dostawy. „Wskutek braku odpraw zakontraktowanego przez polskich importerów gazu pochodzącego z Rosji jesteśmy świadkami skokowych podwyżek" – podsumowuje e-petrol.pl.

Dodatkowo możliwe są chwilowe braki tego paliwa na niektórych lokalnych stacjach. To niestety pokazuje, że w najbliższym czasie zmotoryzowanych nie czeka nic dobrego na stacjach paliwowych. Potwierdzają to również eksperci z e-petrol.pl. W swoim cotygodniowym podsumowaniu jasno powiedzieli, że nie ma co liczyć na obniżki cen.

Podwyżki cen w rafineriach znajdują odzwierciedlenie na pylonach stacji tankowania. Ze środowego monitoringu cen, prowadzonego przez portal e-petrol.pl, wynika, że benzyna bezołowiowa 95 kosztowała przeciętnie w Polsce 5,73 zł/l, co oznacza wzrost o 4 gr na litrze, olej napędowy był sprzedawany po 5,43 i zanotował jednogroszową zmianę w górę, a autogaz stacje sprzedawały w średniej cenie 2,71 zł, co oznacza, że cena tego paliwa w tydzień podskoczyła o 22 gr na litrze

– czytamy w tygodniowym komentarzu e-petrol.pl. Jak wskazują analizy ekspertów rynku, lepiej raczej nie będzie. Musimy przyzwyczaić się do wysokich cen na rynku paliw. Biorąc pod uwagę dodatkowe akty prawne z Unii Europejskiej o uzależnieniu podatków od wartości energetycznej, możemy spodziewać się jeszcze większych kosztów za litr paliw podstawowych. Jedyna nadzieja, choć raczej złudna, to obniżenie zapotrzebowania po okresie wakacyjnym. Możliwe, że choć ten czynnik wpłynie na przystopowanie tempa wzrostów cen na stacjach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA