Strefy czystego transportu miały być, ale wciąż ich nie ma. I jeszcze trochę na nie poczekamy

Stref czystego transportu - choć rozmawiamy o nich w Polsce od lat - jak nie było, tak nie ma. A kiedy będą? Najpewniej nieprędko, bo zapisy dotyczące stref na razie zniknęły z projektu zmiany ustawy o elektromobilności.
Zobacz wideo Korolec: W ciągu najbliższych 10 lat zostanie wprowadzony zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych

Strefy czystego transportu to temat, który w Polsce ciągnie się latami, ale dla rządu wciąż stanowi twardy orzech do zgryzienia. Niby Polska chce iść w stronę ograniczania emisji spalin, ale stref, w których zakazane jest poruszanie się chociażby starymi dieslami jak nie było, tak nie ma.

Miały być, ale nie będzie. Jeszcze trochę poczekamy

Pierwszy przed szereg wysunął się Kraków, jednak ustawa o elektromobilności, na której prawnie oparto krakowską strefę czystego transportu była dziurawa jak sito. Rządzący mieli utworzyć nowe podstawy prawne dla istnienia tego typu miejsc wolnych od spalin i wymusić na części miast (37 miast w Polsce, w których mieszka ponad 100 tys. osób) wprowadzanie stref.

Tak się jednak nie stało, bo z projektu nowelizacji ustawy o elektromobilności niespodziewanie wyparowały przepisy dotyczące stref czystego transportu. Tym samym rząd wycofał się z wprowadzenia nakazu, nad którym pracował już od 2018 roku. Co więcej, dodał do projektu ustawy zapisy, które mogą utrudnić montaż prywatnych stacji ładowania.

Jak donosi agencja informacyjna Newseria, strefy te nie powstaną szybko właśnie przez brak regulacji prawnych dotyczących stref czystego transportu. Jak mówił w rozmowie z Newseria Biznes Bartosz Piłat, koordynator projektów transportowych, Polski Alarm Smogowy - pierwsza strefa czystego transportu ma szansę wejść w życie od początku 2023 roku lub najwcześniej w połowie 2022 roku.

A właściwie miała szansę, bo słowa te Piłat wypowiedział jeszcze przed publikacją najnowszej wersji projektu ustawy. Zdaniem Ministerstwo Klimatu i Środowiska, odpowiednie zapisy regulujące powstawanie stref znajdą się jednak w innej ustawie. Kiedy przepisy wejdą więc w życie? Tego nie wiadomo, jednak najpewniej nieprędko.

Duże strefy łagodnych restrykcji mają sens

Jak donosi teraz Newseria, zdaniem Bartosza Piłata sens miałyby w Polsce zasady, które już wcześniej wprowadzono w miastach zachodniej Europy. Możliwość wjazdu danego auta uzależniona jest od emisji spalin w nim, a nie od roku produkcji.

Dla przykładu, w przypadku Krakowa, zaledwie 8 proc. najstarszych diesli odpowiada za aż ok. 1/4 całkowitego zanieczyszczenia. A zatem wyeliminowaniu z ulic nawet niewielkiej grupy tych najbardziej trujących środowisko aut znacząco wpłynęłoby na poprawę jakości powietrza.

Ze wszystkich badań wynika, że duża strefa o łagodnych wymaganiach daje dużo lepsze efekty niż mała, np. w centrum, w śródmieściu jakiegoś miasta, ale o surowych wymaganiach. To jasno widać po Paryżu czy Brukseli, gdzie właśnie takie bardzo łagodne wymagania, które pozwalają np. na wjazd 23-letniego samochodu z silnikiem benzynowym, bo te benzynowe silniki są mniej szkodliwe, ale już nie 14-letniego samochodu z silnikiem Diesla. Takich wymagań oczekiwalibyśmy na start w Polsce

- komentuje Bartosz Piłata w rozmowie z Newserią.

Więcej o: