"Zatankuję jutro". Błąd! Jazda na rezerwie zrujnuje twój silnik i portfel

Jazda na rezerwie czasami przybiera formę sportu. Kierowcy sprawdzają ile są w stanie pokonać kilometrów, po zapaleniu się pomarańczowej kontrolki. To jednak poważny błąd, który może kosztować nawet uszkodzenie silnika.

Jest typ kierowców, którzy uwielbiają jazdę na rezerwie. Gdy na powierzchni zegarów zaświeci się pomarańczowa lampka informująca o niskim poziomie paliwa, czekają aż stanie się jeszcze bardziej pomarańczowa. I robią to tylko po to, żeby "wyjeździć" całe paliwo i móc zatankować "świeże" do pełna. Co w tym złego? W końcu nowoczesne auta określają zasięg pozostały do całkowitego wyczerpania paliwa i przy rezerwie na ogół wynosi on od 60 do 80 km. Tak, w takim przypadku pojazd nie powinien stanąć. To jednak jeszcze nie oznacza, że w ujęciu długofalowym jazda na rezerwie jest zdrowa dla silnika.

Permanentna rezerwa w autach z LPG uszkadza pompkę

O skutkach długotrwałej jazdy na rezerwie najszybciej przekonują się użytkownicy samochodów wyposażonych w instalację LPG. W ich przypadku niski poziom benzyny nie ma większego znaczenia - silnik i tak przez większość czasu pracuje na gazie. Niestety niski poziom paliwa prowadzi do stopniowego zatarcia pompki zaciągającej benzynę ze zbiornika. Ta pracuje, jednak momentami "na sucho" (np. podczas hamowania, jazdy w zakręcie czy po rozruchu i postoju na górce). Skutkiem jest okresowe ustanie jej smarowania i chłodzenia - a od tego już tylko krok od awarii.

Pusty zbiornik paliwa to duża ilość powietrza i… wilgoci

Poza tym warto pamiętać o tym, że w pustym baku zbiera się nie tylko powietrze, ale i dostająca się wraz z nim wilgoć. Skutek? W przypadku zbiorników wykonanych z metalu, nadmiar wilgoci i długotrwała jazda na rezerwie są w stanie doprowadzić do zainicjowania procesu korozji baku. A wtedy kierowca po zatankowaniu do pełna będzie miał dość przykrą niespodziankę - część paliwa zamiast trafić do silnika, po prostu wypłynie ze zbiornika i osadzi się na asfalcie. Konieczna okaże się zatem wymiana baku.

Problem korozji zbiornika to problem nie tylko długotrwałej jazdy na rezerwie, ale też samochodów eksploatowanych rzadko. Co więcej, duża ilość wilgotnego powietrza w baku może też spowodować np. zamarznięcie układu zasilania zimą (zatkanie przez lodowy korek przewodów lub filtra).
Zobacz wideo Jeździł kradzionym samochodem i na kradzionym paliwie

Zatankuję jutro. Dziś do silnika trafią zanieczyszczenia

Jazda na rezerwie jest groźna z jeszcze jednego punktu widzenia. Zdarza się, że wraz z paliwem do baku dostają się zanieczyszczenia. I te osadzają się na dnie zbiornika. W sytuacji, w której ilość paliwa jest niewielka, drobinki są zasysane do układu paliwowego. Tak, w większości zostaną wyłapane przez filtr paliwa. Części może się jednak udać przepłynąć do układu wtryskowego. A to w nowoczesnym dieslu czy benzyniaku skończy się zapchaniem precyzyjnych wtryskiwaczy bezpośrednich, uszkodzeniem pomp wysokiego ciśnienia oraz kosztowną naprawą.

Jazda na rezerwie nie jest zdrowa ani dla silnika pojazdu, ani dla portfela kierowcy. Przy jakim poziomie paliwa najlepiej jest zatem udać się na stację benzynową? Specjaliści z rynku motoryzacyjnego nie mają co do tego wątpliwości - najbezpieczniej jest tankować w sytuacji, w której poziom paliwa spadnie w okolicę ¼ zbiornika. To granica, przy której kierowca nie musi obawiać się uszkodzenia silnika.

Więcej o: