Lato to bez wątpienia jedna z przyjemniejszych pór roku. Po pierwsze wiąże się z wakacyjnymi wyjazdami i odpoczynkiem. Po drugie oznacza piękną pogodę i ciepło. Po trzecie tworzy dobre warunki drogowe. Niestety lato ma też i ciemniejsze strony. A jedna z nich dotyczy upału... w samochodzie. W kabinie pasażerskiej auta zaparkowanego w pełnym słońcu może być nawet 70 stopni Celsjusza. To temperatura, która zdecydowanie utrudnia jazdę. Jak sobie z nią radzić?
Jednym z kluczy do sukcesu w przypadku letnich upałów jest sztuka parkowania pojazdu. Auto najlepiej jest zatrzymać w cieniu lub tyłem do słońca. Powód? Cień i brak promieni słonecznych sprawiają, że karoseria i wnętrze nie nagrzeją się w tak dużym stopniu. To samo dotyczy parkowania tyłem - gdy słońce świeci do kabiny bezpośrednio przez przednią szybę o dużej powietrzni, potęguje to działanie promieni.
Oczywiście może się okazać, że kierowca nie może zaparkować pojazdu tyłem do słońca. Co wtedy? Przydać się mogą osłony przeciwsłoneczne. Skutecznie blokują działanie promieni, sprawiają że fotele czy kierownica nie nagrzewają się nadmiernie i kosztują na stacji benzynowej czy w sklepie motoryzacyjnym już 15 - 20 zł.
Krok numer dwa zakłada przewietrzenie kabiny pasażerskiej przed jazdą. Otwarcie wszystkich drzwi sprawi, że fala ciepła uwięziona we wnętrzu zostanie uwolniona. I różnica może się okazać naprawdę znacząca - wietrzenie, a właściwie wymiana powietrza, jest w stanie obniżyć temperaturę wewnątrz pojazdu nawet o kilkanaście stopni Celsjusza. Wietrzenie można jednak kontynuować i w czasie jazdy. W tym celu należy uruchomić dmuchawę (nie klimatyzację) z najwyższą prędkością i otworzyć część szyb.
Wietrząc wnętrze w czasie jazdy należy jednak unikać mocnych przeciągów. Dają one ulgę, ale też mogą doprowadzić do paraliżu mięśni szyi czy twarzy lub zapalenia ucha.
Ostatnim krokiem do skutecznego schłodzenia wnętrza samochodu jest uruchomienie klimatyzacji. I dziś nie jest ona dekadenckim dodatkiem - posiada ją większość pojazdów używanych. Klimy nie należy od razu uruchamiać z maksymalną siłą i maksymalnie niską temperaturą czy włączać nawiewu na twarz. Stopień chłodzenia trzeba zwiększać sukcesywnie, a do tego uruchomić schładzacz w taki sposób, aby był skierowany raczej na szybę i nogi.
Uruchomienie klimatyzacji z największą siłą, najniższą temperatura i na twarz to najkrótsza droga do… przeziębienia. A katar to nie jedyne zagrożenie. Dużo większym jest przeziębienie np. nerwu twarzowego.