Autostrady zostały skonstruowane w taki sposób, aby pozwalały na bezpieczne rozwijanie szybkości na poziomie 140 km/h. Co to jednak oznacza w praktyce? Ograniczoną do minimum ilość połączeń z drogami doprowadzającymi oraz oddzielenie drogi od pozostałych szlaków - za pomocą barier i płotów. I czynniki, które mają gwarantować bezpieczeństwo, w pewnej sytuacji stają się poważnym ograniczeniem. Kiedy? Gdy dojdzie do awarii samochodu na autostradzie. W takim przypadku zepsuty pojazd znajduje się w... potrzasku.
Brak możliwości kontynuowania jazdy, pasażerowie, szybko jadące auta i zamknięta droga bez możliwości zepchnięcia uszkodzonego pojazdu poza jej obręb. To nie brzmi najlepiej. Aby wyeliminować ryzyko np. wypadku, kierowca powinien zachować zimną krew i działać metodycznie. Musi najpierw zadbać o bezpieczeństwo pasażerów, a później skupić się na aucie. Chodzi nie tylko o oznakowanie go w taki sposób, aby inny użytkownicy autostrady dowiedzieli się o awarii, ale i wezwaniu pomocy drogowej.
Awaria na autostradzie jest o tyle groźna, że każdej sekundy samochód jadący z prędkością 140 km/h pokonuje dystans prawie 40 metrów. Dodatkowo w dobrych warunkach drogowych jego droga hamowania to 150 metrów.
No dobrze, zatem jeszcze raz i po kolei. W przypadku awarii samochodu na autostradzie:
Awaria unieruchamiająca pojazd na autostradzie musi zakończyć się holowaniem. Jednak nie holowaniem przez inne auto - zabraniają tego przepisy, a "holowaniem przez pojazd przeznaczony do tej czynności do najbliższego wyjazdu lub miejsca obsługi podróżnych" (art. 31 ust. 2 pkt 5 ustawy Prawo o ruchu drogowym). Warto o tym pamiętać podczas wzywania pomocy drogowej - należy wezwać profesjonalną, a nie np. dzwonić z prośbą o pomoc do znajomego.